UWAGA!!!
Jeśli ktoś lubi krótsze rozdziały, to zapraszam na Wattpada. Tam rozdziały są podzielone na dwa. Link obok, Literka"W" w pomarańczowym kole, wystarczy kliknąć!
Upadać i się wznosić… Umierać i na nowo
się rodzić…
W tym nieustającym koszmarze Penelopa
błądziła, wijąc się w pomieszczeniu pełnym dymu i niekończącej się przestrzeni
bez granic. Walczyła z własnym Ja, bojąc się spoglądać za siebie. Czuła, że
gdzieś tam obok niej znajduje się niebezpieczeństwo, z którym nie jest w stanie
walczyć.
Serce waliło jej jak szalone. Spocone
dłonie co chwilę ocierała o lnianą suknię, przepasaną rzemykiem na wysokości
talii. Kosmyki opadały na wilgotną twarz, po której spływały niewielkie
kropelki łez.
Bała się tego, co może nadejść, gdy tylko
straci na moment uwagę. Choć nie znała zagrożenia, wszystkie zmysły
podpowiadały herosowi, że ono istniało.
Okręciła się i jeszcze raz odepchnęła dym
od siebie, który zaraz powrócił, ponownie otulając jej drobne ciało. Kim
jestem? – myślała, chodząc po nierównym i wyboistym terenie.
– Zapomnieniem – usłyszała cichy głos
dobiegający zza kobiety.
Zamknęła oczy, biorąc głęboki haust
powietrza. Muszę się odwrócić, muszę, powtarzała sobie, choć nadal nie umiała
posłuchać głosu rozsądku.
Wnet ból przeszył całe jej ciało,
paraliżując nawet najdrobniejsze części organizmu. Pragnęła krzyczeć, lecz
zdołała wydobyć z siebie jedynie delikatny pisk przypominający konanie
pisklęcia. Czuła jak jej suknia powoli nasiąka czerwoną posoką, która spływała
spokojnie po brzuchu Penelopy.
– Zgiń, by żyć…
–
UCIEKAJ – usłyszała donośny głos w swojej głowie.
Otworzyła
szeroko oczy, po czym podniosła się energicznie, odgarniając na bok całe
prześcieradło. Wyskoczyła z łóżka i przebiegła przez całą długość pokoju,
wyskakując z niego jak opętana. Chwyciła za klamkę od łazienki i weszła do
środka, zapalając wcześniej światło w pomieszczeniu. Myśląc tylko o jednej
rzeczy, złapała obiema rękoma za zlew i wydaliła z siebie wymioty, które
trzymała od momentu ucieczki z pokoju. Załkana z trudem łapała powietrze. To był tylko sen, głupia, mówiła sobie,
lecz były to bezsensowne próby przetłumaczenia sobie wcześniejszego zdarzenia.
Mara nawiedziła ją w najmniej odpowiednim momencie, ale nie to było powodem
przerażenia, które wciąż kurczowo trzymało się Penelopy. Pulsujący ból w
okolicy lewej piersi bił, jakby pragnął powiedzieć, iż koszmar nie był jedynie
wytworem wyobraźni.
Kiedy
tylko organizm powrócił do normalnego działania, uniosła głowę i dotknęła
dłonią miejsca, gdzie wciąż odczuwała dyskomfort. Jakby była pewna, że znajdzie
tam dowód, iż sen był prawdą. Jednak na jej skórze nie widniał żaden ślad.
Spojrzała
na swoje odbicie w lustrze. Na zmęczoną twarz i oczy, które podpowiadały, że to
jeszcze nie koniec. Żyła obok Bogów przez wiele lat w świadomości, iż nic się
nie dzieje bez przyczyny. Dlatego mogła wysnuć wniosek, że był to jakiś znak od
Najwyższych.
– Ale
jaki? – spytała Penelopy z lustra. – Zginiesz – powiedziała, jakby sama
odpowiedziała na własne pytanie.
Odkręciła
wodę i podstawiła pod lecący strumień głowę. Zimny płyn spłynął po jej ciele,
na początku dając nieprzyjemne uczucie chłodu, ale zaraz przemienił się w
kompres, który pozwolił wypłukać się ze zmęczenia.
Kiedy
tylko uznała, że wzięła wystarczającą kąpiel, zakręciła wodę i przykryła lepkie
włosy ręcznikiem, energicznie pocierając nim o skórę głowy. Wykonała jeszcze
kilka drobnych czynności, chcąc się pozbyć obrzydliwego smaku wymiocin z ust i
powróciła do pokoju, siadając przy komputerze.
Biurko
wraz ukochanym przyjacielem herosa stało nieopodal okna, które wychodziło na
tylną część osiedla, gdzie znajdował się chodnik prowadzący do dalszych części
niemal zamkniętego terenu tej części miasta. Niewielki plac zabaw, utworzony w
ramach projektu współfinansowanego ze środków europejskich, dookoła był
przykryty ciasno ustawionymi obok siebie domami jednorodzinnymi. Kilka ławeczek
dla wypoczynku i kosze na śmieci stały ustawione co kilka metrów na trasie
wybrukowanego chodnika. Jedyną drogą prowadzącą na zewnątrz świata była
przestrzeń między dwoma budynkami, które były oddalone od siebie na tyle, by
móc zmieścić w nich jedną z drewnianych ław.
Wyglądając
za okno, westchnęła, czując, iż jeszcze kilka godzin i to spokojne miejsce
przepełni się niechcianą ludnością, która swymi krzykami i rozmowami zagłuszy
rozmowę Penelopy z kolegami z Internetu – choć miała dziwne przeczucia, że
jeszcze minie trochę czasu, zanim sami gracze powstaną ze snu.
– Co
mam robić? – zapytała, niechętnie dotykając myszy.
Odwróciła
się i rozejrzała po własnym kąciku, zastanawiając się po raz kolejny, dlaczego
jej pokój jest taki mały, kiedy w tym domu mieszkają tylko dwie osoby? Kisiła
swoje ubrania w jednej, niedużej szafie, a książki i notatki upychała w
komodzie, oszczędnie rozdysponowując miejscem. Nie miała nawet jednego metra
kwadratowego na ćwiczenia, które tak często zalecał jej Pavor.
Tylko
o nim wspomniała i już jej myśli przeszły do zupełnie innego tematu. Pojawienie
się Minotaura, ludzie widzący przedmioty Bogów, tajemnicze zachowanie mistrza i
morderczy sen… Nie mogło być przypadkiem, że tak kilka, istotnych rzeczy
wydarzyło się w przeciągu dwudziestu czterech godzin.
– Może
Ares ma w zanadrzu własny plan, ale do czego byłoby mu potrzebne moje
cierpienie? – spytała na głos kobieta, wyłączając komputer.
Gra
się skończyła, a rozpoczęło się życia. Mogła bronić się do końca swych dni
przed Bogami i matką, ale nadal w jej żyłach płynęła niewłaściwa krew. To ona
wiązała ją ze wszystkim, czego powinna unikać. Co miała zrobić, gdy wokół tak
wiele elementów nie pozwalało jej być człowiekiem? Uciekać czy pozostać? –
pytała, widząc zalety i wady każdej z możliwości.
Ojca nie poproszę o radę, bo to tatuś.
Młody bóg wyraził swoje zdanie, Deadpool nie istnieje, więc zostaje mi tylko
sceptyczna Kornelia, pomyślała,
nie wierząc, iż tak idiotyczny pomysł mógł wpaść jej do głowy. Nie wątpiła, że
koleżanka udzieliłaby porządnej rady, lecz nadal nie znała sposobu, by zadać to
jedno, odpowiednie pytanie: Co zrobić?
–
Jeszcze pójdę na chwilę spać – powiedziała szeptem. – Może tym razem Bogowie
się skapnął, że Prima Aprilis już był.
Wstała
i podeszła do łóżka. Opadła na nie pełna zmęczenia i błagania o sen. Nawet nie
sądziła, że jej organizm tak mocno wymaga odpoczynku. Do tego stopnia, że
zapomniała o leżącej na podłodze kołdrze. Zimno nie było, więc wystarczyło
kobiecie zetknięcie z łóżkiem.
–
Miłych snów – rzekła do Deadpoola.
Zamknęła
powieki i uspokoiła oddech, by… po kilku sekundach usłyszeć donośny dźwięk
dobiegający z okolic nocnej szafki. Pełna wściekłości i żądzy krwi podniosła
głowę i rozejrzała się wokoło, potrzebując znaleźć i zniszczyć źródło dzwonka.
–
Błagam…
Dopiero
po chwili odnalazła leżącą na blacie komórkę, która co rusz jej przypominała,
że nastała właściwa pora na pobudkę.
Penelopa
skrzywiła twarz w obrzydliwym grymasie i zaraz przyciągnęła do siebie telefon,
wyłączając go. Spojrzała w stronę sufitu i złożyła dłonie w geście modlitwy.
Jednak nie było zmiłuj się. Kornelia zjadłaby ją żywcem, gdyby przegapiłaby
kolejne zajęcia.
–
Penelopa, ruszaj się! Wstawaj! – usłyszała donośny krzyk ojca, który nie
zwiastował nadziei na dłuższy odpoczynek. Nic nie szło po myśli kobiety.
Heroina
nałożyła na siebie jakiś luźny top, który leżał sponiewierany na podłodze,
czekając na pranie, po czym wyszła z pokoju na śniadanie. Przemierzyła
kilkanaście stopni dzielących ją od kuchni, by znaleźć się w niewielkim pomieszczeniu,
w którym dominowały ciepłe, jasne kolory.
– Coś
się stało? – zapytał niespodziewanie Julian Rosiński, siedzący przy stole z
tabletem w dłoni, w którym przeglądał najnowsze wiadomości.
Penelopa
przysiadła się do ojca, podbierając zrobione przez niego kanapki i nalewając
sobie kawy ze dzbanka.
–
Wyglądam, jakby ktoś mnie przejechał czołgiem? – odpowiedziała żartobliwym
tonem. – Nie mogłam spać. Miałam sny – dodała ciszej.
– Sny?
Gdybym żył w normalnej rodzinie, uznałbym to za zwykły przypadek, ale tak nie
jest, więc…
–
Uważasz, że to była przepowiednia? – przerwała mężczyźnie córka.
–
Raczej ostrzeżenie. Albo ktoś próbuje cię przestraszyć – wyjaśnił swoje
przepuszczenia. – Niewiele Bogów pała sympatią w stosunku do Ateny.
–
Podejrzewam, że to jest powód, przez który i mnie nie lubią.
– A
ciebie, kochanie, da się nie lubić? – Dotknął policzka córki i delikatnie za
niego pociągnął, uśmiechnąć się przy tym ciepło do dziecka. – Twoja matka, to
twoja matka. Nie powinna cię włączać nie w twoje sprawy.
– Jej
to powiedz – odparła Penelopa. – Zatruwa mi życie od kiedy tylko skończyłam
pięć lat.
–
Nienawidzisz jej?
– Nie.
Przechyliła głowę na bok, obejmując wzrokiem
boczną część kuchni. Błądziła oczami po kolejnych szafkach, rozmyślając i
próbując odnaleźć odpowiedź na pytanie, które zadał jej ojciec.
– Nie –
powtórzyła. – Raczej jest mi obojętna i troszkę mnie to przeraża.
–
Spodziewałem się gorszej odpowiedzi, więc nie jest źle. Dobra rada od starego
wyjadacza chleba – zaczął, machając przed twarzą dziewczyny łyżeczką – nie
przejmuj się Ateną, a swoim życiem.
– A co
ty byś zrobił, tato?! – spytała zbyt ostro, nie chcąc słuchać dłużej rad
rodziciela. Nie winiła go za dobre chęci, ale Julian nie potrafił w pełni pojąć
tego, jak naprawdę się czuje Penelopa i z czym Atena była gotowa kazać zmierzyć
się córce.
– W
życiu popełnia się błędów więcej niż jest się w stanie zliczyć. Jedne są
lepsze, drugie gorsze. Jednak jednym z najwspanialszych błędów jesteś ty –
mówiąc to, wskazał na Penelopę. – Jesteśmy mrówkami wobec Bogów, ale mrówki to
silne stworzenia i piekielnie ostro gryzą. Jeśli zrozumiesz moje słowa,
będziesz wiedziała, co zrobić z matką.
–
Wiesz, że jesteś świetny, nawet kiedy nie bawisz się w swoim królestwie aut.
–
Myślałem, że od dawna o tym wiesz.
Mężczyzna
podniósł ręce i napiął mięśnie, całując każdego z nich. Pokaz kulturystyki
Penelopa uznała za udany, wybuchając śmiechem i zakrztuszając się kawałkiem
chleba. Odłożyła na talerz zebrane okruszki i popiła gorącym łykiem napoju
resztki jedzenia, które utknęły jej w gardle. Próba morderstwa przez pożywienie
została uznana przez dziewczynę za udaną, więc miała kolejny wpis do notatnika
„Jak można się zabić?”.
W tym
samym czasie Julian odszedł od stołu, zanosząc kubek do zlewu. Przeciągnął się
od niechcenia i poprawił robocze ubrania, obwieszczając, że jest gotowy do
pracy. Penelopa nawet nie wątpiła, że gdyby nie jej ingerencja ojciec spędzałby
w warsztacie czas od samego świtu. Czasami nie potrafiła pojąć jego pasji, ale
bądź co bądź ona sama umiała siedzieć całymi nocami tylko nad jednym poziomem
gry.
– A
teraz sprawy przyziemne – odparł mężczyzna.
– Ta
sfera tematów wydaje mi się bardziej odległa niż sprawy boskie – wtrąciła się.
– Tak, przepraszam. Już słucham – dodała prędko, gdy tylko zobaczyła lekko
podenerwowaną minę żywiciela.
–
Koniec z grami. Rachunki za prąd same się nie zapłacą, a dodatkowe zera
pojawiają się w tajemniczych okolicznościach – wyjaśnił pokrótce Julian. – Nie
mam najmniejszego zamiaru prosić o pomoc twoją matkę, więc…
–
Zaraz! – wrzasnęła, uderzając o blat stołu. – To ty spawasz godzinami, a na
moje kochane gry przechodzi wina.
–
Takie życie – powiedział, wzruszając jedynie ramionami.
Mężczyzna
czując, iż wystarczająco nadszarpnął nerwy córki, zwinnie prześlizną się do
drzwi i wyszedł nadzwyczaj energicznie z pomieszczenia, będąc głuchym na
wołania Penelopy. Ta jedynie osunęła się na krześle, marszcząc słodko czoło, by
po chwili wybuchnąć śmiechem. Chyba
zagadka mojego zabójczego humoru została rozwiązana, pomyślała, kończąc
ostatnie kęsy.
Wytarła
twarz rękawem tuniki i wstała, pozostawiając wszystko na stole. Zamierzała
wrócić na moment po zajęciach, więc nie było sensu składać czegoś, co mogło się
dodatkowo przydać jej ojcu, kiedy złapie go „mały głód”.
Wróciła
do swej pieczary, chcąc ogarnąć się trochę przed wyjściem na uczelnię. Zapewne
niewiele osób zwróciłoby na jej wygląd, ale zbytnia troska – o ile tak można
było określić zachowanie Kornelii – doprowadziłaby do powstania zbyt wielu
pytań. Wyglądasz jak wampir, tylko jak
ten prawdziwy, a nie ze Zmierzchu, pomyślała, przyglądając się swojemu
odbiciu na parterze.
Idąc
za przykładem wczorajszych doświadczeń, włożyła najwygodniejsze buty jakie
miała tylko w swojej kolekcji, uznając, że przypadkowo na jej drodze ponownie
może się pojawić Minotaur albo jakiś inny, mityczny stwór. W torbie pokaźnych
rozmiarów również ukryła ostrze, które dostała od matki, niechętnie przyznając,
że tym razem prezent był jak najbardziej udany.
– To
do boju! – krzyknęła w tym samym czasie, gdy do jej uszu doszedł donośny dźwięk
wiertarki ojca. Skrzywiła się i pośpiesznie opuściła dom, kierując się w stronę
alei Racławickich.
Okolica,
w której mieszkała, słynęła ze spokoju i najlepszych ciasteczek w piekarni,
które prowadziło starsze małżeństwo z pokaźnym stażem. Zasadzone po prawej
stronie chodnika drzewa bogato zdobiły kolorowe domy, na wiosnę otaczając ulicę
drobnymi, biały płatkami. Remont sprzed dwóch lat doprowadzić do dość
konkretnego stanu dawniej wyniszczone ścieżkki, dzięki czemu poranne spacery
emerytów stały się codziennością i rutyną, do której Penelopa była
przyzwyczajona. Jednak niektóre psy potrafiły doprowadzać ją do stanu czystej
nienawiści przez ciągłe piski i szczekania.
Opuszczając
swój własny kącik, wkroczyła na zatłoczoną ulicę, na której ostre promienie
słonecznie oślepiły dziewczynę. Nie zaprzeczała, mogła wziąć okulary, ale
roztargnienie sprawiło, iż zapomniała o takiej drobnostce. Pozostało jej
jedynie szybko dotrzeć na uczelnię i wejść do przyciemnionego pomieszczenia.
Drobne
marzenia nie mogły zaszkodzić, ale kilka minut po ich obwieszczeniu Penelopa
zwolniła, powoli dostrzegając, że coś zmieniło się w wyglądzie miasta. Znała je
jako pełne ciepła, uroku i magii, którą widziała tylko ona. Duchy drzew,
przechadzające się po ulicach istoty półludzkie, półboskie i zapomniani
Bożkowie towarzyszyli jej każdego dnia. Czy to była zima czy lato, dzień czy
noc, zawsze tutaj byli. Jednak dziś panowała niepokojąca cisza, która sprawiła,
iż ponownie wątpliwości targnęły sercem Penelopy. Czyżby wojna Aresa nie była tylko kiepskim żartem? – pomyślała,
dochodząc pod sam budynek wydziału ekonomicznego.
Nadal
nieprzytomna weszła na schody prowadzące do otwartej części kładki, która w tym
roku czekała na remont. Kolejne stopnie wołały o pomstę do nieba przez
poobrywane fragmenty i wyniszczone oparcia. Jednak codzienne narzekania
Penelopy minęły, gdy jej głowę zaczęły zaprzątać inne drobnostki. Nawet nie
spostrzegła się, że zdążyła wejść pod zaciemnioną część uczelni, a zaraz potem
przejść przez otwarte, dwudrzwiowe wejście i znaleźć się tuż przed szatnią. Jak
zaczarowana siadła na ławie obok sali A3, uderzając delikatnie głową o
znajdującą się za nią gablotę z ogłoszeniami.
Panie
z filii banku PKO patrzyły na nią z niepokojem, a większość ze studentów
zaczęła snuć niewiarygodne teorie, szepcząc do siebie. Gdyby były to inne
okoliczności, Penelopa nie zawahałaby się zamienić z innymi ostrych słów, ale
sytuacja jej na to nie pozwalała. Była Królową Ironii, ale znała granice i
wiedziała, kiedy żarty się kończą.
–
Jeśli sądzisz, że przegrana w grze, to koniec świata, to mało widziałaś –
usłyszała spokojny, jeszcze zaspany głos, który dobiegał z jej prawej strony.
– Co?
– zapytała, budząc się z amoku.
Spostrzegła
siedzącą obok niej Kornelię, która trzymała najnowszy czytnik e–booków,
czytając na nim kolejną książkę z ulubionej serii fantasy. Nie odrywała wzroku
od powieści, choć wyraźnie z zainteresowaniem czekała na odpowiedź koleżanki.
Penelopa
przeniosła wzrok na jej piękne, czarne włosy, zapleciona u samego dołu w mały,
cienki warkoczyk. Usta pomalowała na intensywny, czarny kolor, który pasował
idealnie do stroju, który na sobie miała.
–
Ciężka noc – odparła Penelopa po kilku minutach milczenia.
– Gra
czy życie?
– I
to, i to – odpowiedziała. – Moja biologiczna matka trochę ode mnie za dużo
wymaga i teraz mam przez to problemy, dodatkowo w grze nie mogę się zdecydować
jaką obrać ścieżkę fabularną.
–
Rodzice często wywierają na nas wpływ, który jest sprzeczny z naszą naturą –
rzekła, jakby prawdziwie chciała dać radę znajomej. – Nie możesz nic z tym
zrobić. Może czasami warto się pogodzić z ich decyzjami, choć są dni, kiedy warto
walczyć. A co do drugiego… O co dokładnie chodzi?
– W
świecie dzieje się wiele rzeczy, które sugerują, że zbliża się jakieś
nieszczęście. Główna bohaterka ma do wyboru albo ucieczkę, albo pozostanie na
miejscu i walkę – wyjaśniła Penelopa, mając nadzieję, że Kornelia nie weźmie
jej słów na poważnie.
– W
książkach różnie podejmują takie decyzję. Ja widziałam zawsze jedną opcję –
ucieczkę. Choć jest to tchórzliwy czyn, to przynajmniej nie doprowadzi do
kolejnych nieszczęść. Bohaterowie często nie rozumieją, że to oni są przyczyną
śmierci i cierpienia wielu osób i dlatego zostają, by chronić najbliższych.
Rozumiała
sens wypowiedzi Kornelii, ale nadal wątpiła w to, iż ma ona rację – a
przynajmniej były to początkowe myśli Penelopy. Z każdą sekundą zaczęła się
zastanawiać, czy na pewno wypowiedź koleżanki jest oderwana od rzeczywistości.
Atak Minotaura, a może i nawet zniknięcie wszystkich mitologicznych stworzeń i
bożków było następstwem tego, że jednak została w tym miejscu. Nie spakowała
się i nie uciekła, kiedy miała okazję.
–
Uważasz, że najlepsza jest ucieczka? – spytała dla pewności Penelopa.
– Tak.
Dziękuję za wszystkie komentarze!
Pamiętajcie, że jeden komentarz dodaje skrzydeł (lepiej niż Redbull). Zastrzyk weny jest najważniejszy, a i chcę się rozwijać, dlatego proszę o nawet drobne komentarze czy gwiazdki, jeśli chodzi o Wattpad!
Kolejny rozdział za tydzień!
Drugi zwiastun Granicy i liczę na Wasze opinie na jego temat!
Hello ^^!
OdpowiedzUsuńBiedna Pelcia wahają nią wątpliwości i mimo wszystko podziwiam jej ojca. Ja gdybym się dowiedziała, że córka miała zły sen, który może być prawdą. Bym zajebała każdego chyba Boga, który jest tego przyczyną ( tak byłabym okropną matką ) Mam dziwne przeczucie, zę Kornelia jednak coś podejrzewa tylko nie chce dać po sobie tego poznać.
Rozdział jak zawsze mi się podobał ;)!
Co do wattpada też mam, ale powiem szczerze nie używam go. Wole blogi.
Pozdrawiam,
Aaa i jeszcze chciałam dodać, że obejrzałam twoje dwa kolejne blogi :) I muszę przyznać, że jeśli chodzi o szatę graficzną to najbardziej podoba mi się ostatni tom ^^
UsuńFajnie, ze podziwiasz jej ojca, ale jeszcze poczekać na dalsze częsci opowiadania. W tej historii nie jest takie jakie się wydaje. I zobaczysz czy przeczucia są prawdziwe!
UsuńWattpad czy blog, to już twoja decyzja. Są dwie stronki, na których można czytać, więc wybór należy do ciebie ;)
Mi się chyba najbardziej podoba szata graficzna tego bloga, ale ostatni też prześliczny. Oj, co tam gadać. Wszystkie są cudowne!
Dziękuję bardzo za komentarz i również pozdrawiam!
Zacznę od zwiastunu, póki pamiętam co napisać xd Pierwszy podobał mi się bardziej, jednak ten nie jest zły. Osobiście zmieniłabym melodię, ale i bez tego jest okej :D
OdpowiedzUsuńNo, a teraz rozdział. Jak zwykle - genialny. Mówiłam już, że uwielbiam twój styl? Z chęcią przeczytałabym twoją książkę, mam nadzieję, że kiedyś zobaczę ją na półkach księgarni (chyba że już jest :D)
Rozumiem wahanie Penelopy. Na jej miejscu pewnie też miałabym pełno obaw.
Okej, idę czytać kolejny rozdział, bo jak zwykle zacofana jestem xd
Jeśli chodzi o melodię, to jest taki problem, iż przy tworzeniu 2 zwiastuna korzystałam z pomocy edytora youtube. Który jest łatwiejszy w użyciu, a ma ograniczoną bazę melodii :(
UsuńDziękuję bardzo i możliwe, że mówiłaś. Już jesteś którąś z kolei osobą, która to oświadczyła, więc może czas coś wydać? :) Ale na serio, to z wydaniem nie jest tak łatwo. No, łatwo jest, jeśli ma się kasę, ale w innym wypadku jest troszeczkę trudniej. Ale faktycznie, kiedyś chciałabym sama ujrzeć mój twór na półce księgarni!
Oj, spokojnie. Dużo do nadrabiania nie masz :)
Dzięki za komentarz!
Uuu, korzystałam z edytora youtube. Godzina zeszła mi na melodii, a wyszła okropnie...
UsuńCo do wydania - wiem, wiem. Sama trochę interesuję się, bo chociaż teraz jestem słaba w pisaniu, kiedyś także pragnę coś wydać :)
Ja nauczyłam się szukać melodii i lepiej mi się na nim pracuje niż na innych edytorach...
UsuńKażdy chce coś wydać! I oby się kiedyś udało ;)
Dokładnie!
UsuńJa teraz znalazłam jakiś program i na tym zrobiłam zwiastun, minus taki, że jest ciągle znaczek na jakim programie było robione :D
Najlepszą rzeczą jaka mi się podobała to tytuł rozdziału! "Katharsis" to termin zaczerpnięty z psychologii i oznacza uwolnienie się od cierpienia, złych myśli, nawyków itp. W opowiadaniu to jest coś, co Penelopa chciała osiągnąć, ale nie potrafi, bo się waha. Ucieczka według Kornelii do doskonały pomysł... Możliwe, że to prawda, bo ja bym nie chciała ryzykować życiem, ale z drugiej strony wyrzuty sumienia, które potem mogą się pojawić, są zbyt bolesne.
OdpowiedzUsuńCięte riposty były, co bardzo mi się podoba, bo uwielbiam je czytać! Poczucie humory Penelopy jest powalające, nawet gdy dzieje się źle. Uwielbiam ją, chociaż zauważyłam, że niektórzy czytelnicy niezbyt polubili tą bohaterkę. :/
Podoba mi się twój styl pisania i bardzo się cieszę, że pisałaś kiedyś fanfiction. Ja lubię czytać o zupełnie innych przygodach bohaterów, ale wiem, że za ten gatunek biorą się często amatorzy, a ja zdecydowanie mam już ich dość. Wiem, że ja sama mistrzem nie jestem, ale łamańców też już nie piszę... przynajmniej tak myślę.
Nowy gatunek za który się wzięłaś również mnie zainteresował. Szkoda, że porzuciłaś "Terra Mortus", bo zaciekawił mnie ten harem XD
Nie wiem, kiedy sięgnę po kolejny rozdział, ale ważne, że powolutku, kroczek po kroczku czytam kolejne ^^
Na koniec chcę Ci życzyć duuużo weny, wolnego czasu, powodzenia na studiach, zdrowia i też zdrowego kompa XD Oczywiście jeszcze szczęśliwych i niezapomnianych wakacji ^^
Pozdrawiam :D
♐ Oliwia Natsuki ♐
Whoa długi mi wyszedł XD Widzisz jak ja się staram! Poświęcam wenę na komentarze niż na opowiadania XD
UsuńNo, faktycznie długi. Dziękuję ślicznie za dobre słowa.
UsuńOgólnie z Penelopą jest tak, że faktycznie niektórzy jej nie trawią, ale to normalne. Ja ostatnio np. polubiłam postać, którą wszyscy nienawidzą, więc rozumiem.
Co do reszty wypowiedzi. Sama byłam amatorem, kiedy wzięłam się za pisanie. Nadal nim jestem, choć róznica między początkiem a dniem dzisiejszym jest kolosalna. A ty naprawdę dobrze piszesz. Pozostaje u cb parę elementów, które musisz wyczuć i się ich nauczyć, ale jest naprawdę dobrze! Ja się cieszę, że zaczęłam od fanfiction, bo przynajmniej w tym gatunku miałam czytelników, dzięki czemu uczyłam się pisać itd. Wiem, że porzucenie Terra Mortuus było złe, ale miało ono parę elementów, przez które musiałam to zrobić. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale jeśli faktycznie coś się stanie, a przede wszystkim przybędzie czas, to kiedyś wrócę do tego opowiadania, a raczej zacznę od nowa, by poprowadzić jak trzeba.
Jeszcze raz dziękuję! Czytaj w swoim tempie. Mam nadzieję, że Cię nie zanudzę i nie zawiodę!!!
Kurde, ja nie czaję. Dla mnie te rozdziały wcale takie długie nie są xD poza tym, wolę bloga ;x xD
OdpowiedzUsuńNadal nie zrozumiem tej miłości do Deadpoola, ale nieważne, film był zajebisty XD
Tatuś dziewczyny jest bardzo fajny. Pozytywnie wykreowałaś moim zdaniem jego postać - taki ojciec, jakiego ja mam sama i zawsze chciałabym mieć, nie zamieniłabym na żadnego innego, dosłownie :D Mają świetne relacje, no i może nie do końca dlatego, że nie przepada za swoją matką... Ale czemu ona nie odwiedza "męża" ? Kochanka. Czy. coś...
Troszkę smutne, ale jak inaczej mogłoby to wyglądać w świecie Bogów ;x
Lecę dalej ;3
Wiesz, to zależy. Niektórzy po prostu nie lubią rozdziałów takiej długości :)
UsuńNo, mam nadzieje, że po którymś rozdziale to zobaczysz, tę miłość.
No, jeśli chodzi o relacje ojca Penelopy i Ateny, to jeszcze sporo się wyjaśni, może sporo Was zaskoczy - a przynajmniej mam taką nadzieje!
I super, że udała mi się kreacja ojca Penelopy. Właśnie miałam z nią problem, bo zawsze ciężko mi się pisze ojców/matki - choć matki często zabijam albo coś w tym stylu - ale fajnie, że ci się spodobało!
Dzięki za komentarz i miłego czytania
Ojciec Penelopy jest okej, lepszy niż matka ;) Poza tym - uwielbiam Kornelię :D Swoją radą zdobyła me serce i jest, póki co, moją ulubienicą :D Poza tym, wtf, co ty mówisz, kobieto, to nie jest długi rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńA, gdzieś tam zauważyłam jakąś literówkę, ale teraz nie mogę jej znaleźć :/
Pozdrawiam,
http://smak-magii.blogspot.com/
O! Naprawdę? No, Kornelia oczywiście jeszcze się pojawi, ale potrzeba na to czasu!
UsuńLiterówki na 100% są, w to nie wątpię!
Pozdrawiam