Ostrzeżenia,
krzyki i wołania ciągnęły się nieskończenie między murami starej części
zamczyska, gdzie kamienne bloki nadal strzegły ze wszystkich stron świata
niewielki, okalany ciemnością pokój. Zadbany, aczkolwiek pokryty wieloma
pajęczynami i gęstą warstwą kurzu, jakby
od lat nikt nie zstępował do ów miejsca. Dwie, niewielkie pochodnie tliły się
cicho na przeciwległych ścianach, pomiędzy którymi znajdowały się metalowe,
ciężko okute drzwi z wybitym zamkiem i roztrzaskanymi zawiasami. Drobne
gobeliny leżały na gołej podłodze, prowadząc prosto na piedestał, na którym
spoczywała żelazna nasada z pustymi wnękami na skradziony przedmiot.
–
Tysiące lat strzeżenia zniweczone w jedną noc – rzekł mężczyzna siedzący na
jednym ze schodów, które prowadziły na parter starszej części zamku. Ubrany był
w ciężkie, skórzane spodnie, zawiązane długimi rzemykami o kolorze piór kruka.
Na ramionach miał nałożony bordowy płaszcz z naszytym na samym jego środku
herbem królewskim i napisem w języku Bogów. Wysoki, o potężnej posturze i
srogim spojrzeniu, który podkreślały tęczówki zabarwione na intensywną zieleń. Ciało
miał pokryte licznymi bliznami, znajdującymi się nawet na samej twarzy –
przystojnej, aczkolwiek noszącej ślady tortur, bólu i swego rodzaju zmęczenia.
Jego nos był delikatnie wykrzywiony, jakby po silnym ciosie pięścią, a na czole
przecinała się długa, czerwona wstęga po zadanym cięciu ostrzem. Część blizny
zakrywały gęste, ciemnobrązowe włosy, na których gdzieniegdzie dało się dojrzeć
czarne pasemka. Wyglądał na mężczyznę w wieku dwudziestu paru lat, lecz
spojrzenie, którym lustrował pusty piedestał, mówiło zupełnie co innego. Były
to oczy należące do ludzkiej istoty, która przeżyła, doświadczyła wiele więcej
niż na to wyglądała. Choć twarz przyciągała uwagę zarówno kobiet, jak i
mężczyzn, widoczna wrogość i surowość wzbraniały przed podejściem do ów
człowieka.
Mężczyzna
siedział ze splecionymi palcami dłoni, rozmyślając i wciąż patrząc w kierunku
miejsca, gdzie powinien się znajdował przedmiot, którego strzegł przez tak
wiele lat. Jak jego pradziadek, dziadek, ojciec… Wszyscy spełniali swe
powinności, lecz to za jego kadencji musiała się wydarzyć wojna, której nie
potrafił do końca pojąć. Był już zmęczony ciągłym błądzeniem między ludźmi i
Bogami. Byciem tarczą dla tych, którzy nie zasługują, by ich chronić. I mimo
swojego toku rozumowania, ciągle był świadomy jak wielkie konsekwencje niesie
za sobą ta kradzież.
– Ares
dostał w swoje ręce miecz, który jest w stanie uśmiercać innych Bogów –
szepnął, zbijając paznokcie w twardą skórę dłoni. – Natychmiast muszę
zawiadomić Atenę. – Jego słowa były pełne powagi i roztropności, lecz poza nimi
nie dało się dostrzec niczego innego. Jedna deklaracja niewiele znaczyła, gdy
wciąż siedział na kamiennych schodach, wbijając ślepia w to samo miejsce.
Jednak
w pewnym momencie podniósł się i ruszył ku górze, aż w końcu wyszedł na pełny
słonecznego blasku korytarz, na którym czekała na niego cała gwardia królewska,
stojąca od kilkunastu minut na baczność. Książę przejechał ręką po włosach,
wzdychając, po czym ruszył przed siebie. Od początki drogi układał plan rozmowy
z Ateną, która najpewniej nie będzie chciała przyjąć do wiadomości porażki jaka
go spotkała. Każdy miał prawo do błędów, ale nie on… Nie jeden z trzech
strażników broni, które były zdolne powstrzymać Bogów przed sianiem zniszczenia
i chaosu.
–
Ericu? – usłyszał głos dobiegający z pokoju, w którym zostawił młodą służącą.
Wieść o kradzieży nie dała mu w pełni nacieszyć się gościną, którą raczyła zapewnić
mu kobieta, aczkolwiek był świadomi, iż poświęcił jej więcej uwagi niż na to
zasługiwała. Przecież była to tylko krótka znajomość, bez najmniejszych
perspektyw na przyszłość. Choć sam mężczyzna nie wątpił, iż służąca nadal miała
nadzieję, że nocna służba zmieni ją w przyszłą królową. Nędzne marzenia, lecz
nie mógł winić za nie młodej dziewczyny.
Najlepiej będzie wysłać kogoś, by się nią
zajął, pomyślał, idąc
przez długi korytarz, po którego prawej stronie znajdował się szereg okiennic z
przepięknymi witrażami o żywych kolorach, z wizerunkami Bogów i scen z
mitologii i innych wierzeń. Delikatne i stworzone przez człowieka, którego
kunszt i talent objawiał się w każdym calu dzieła. Różany dywan ciągnął się
przez całą długość pomieszczenia, kończąc się przy niewielkich, drewnianych
drzwiach, przy których ustawiła się cała gwardia, robiąc przejście przyszłemu
władcy.
– Nie
wchodźcie za żadne skarby! – wydał surowy rozkaz, wchodząc do wnętrza pokoju.
Straż
stanęła na baczność, rozstawiając się po obu stronach wejścia w dwóch rzędach.
Mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie, zamykając za sobą drzwi. Wiedział, że
kiedyś nadejdzie ten dzień, w którym przyjdzie mu wysłuchać wszystkich narzekań
na jego osobistość. Od chwili narodzin nie był ulubieńcem Bogów, choć jak na
ironię, właśnie Eric z rodu Derthenoun został wybrany, by pełnić długą straż
nad bronią zdolną zabić każdego z Najwyższych. I właśnie ta broń została skradziona przez jego nieuwagę bądź genialny plan przeciwnika. Jednak
wątpił w inteligencję Aresa, który słynną ze swego kunsztu wojennego równie
mocno co z braku inteligencji.
–
Wiem, co zechce powiedzieć mi Atena – szepnął, przygotowując się na najgorsze.
I mimo świadomości swoich win i nienawiści Bogini Wojny, nadal czuł niepewność
i wiarę, iż porażka jego przyjaciela przyćmi jego porażkę. Nie tylko ten jeden
Artefakt został skradziony. Również drugi, którego strażnikiem był najlepszy
przyjaciel i, zarazem, największy przeciwnik Erica.
Mężczyzna
stanął na środku dobrze oświetlonego pokoju w kształcie koło, wokół którego
znajdowało się dziesięć okien z rozsuniętymi zasłonkami. Wykonany z kamienia,
jak reszta pałacu, jednak w przeciwieństwie do reszty aranżacji zamku ten pokój
świecił pustkami. Nie znajdowało się w nim nic oprócz pojedynczego kwiatu,
który rósł spokojnie na środku pomieszczenia. Była to czerwona, dojrzała róża o
grubych płatkach i szerokiej łodydze, z której wystawały niewielkie kolce.
Eric
przykucnął i dotknął kwiatu, obrywając jeden z płatków. Schował go w dłonie i
powiedział:
–
Ateno, usłysz mnie.
Rzucił
płatek przed siebie. Wnet z czerwonej części rośliny pozostał jedynie pył,
który rozwiał się na cały pokoju. Pojedyncze drobinki wirowały spokojnie, aż w
pewnym momencie zebrały się w jedną całość przypominając sylwetkę młodej
kobiety.
–
Wiem. – Usta pyłu poruszyły się nieznacznie. – Wszystko wiem, Ericu.
Mężczyzna
przyklęknął, wbijając wzrok w kamienną posadzkę.
– Pozdrawiam cię, wielka Ateno – rzekł od
niechcenia, powtarzając jakby regułkę wyuczoną jeszcze w dzieciństwie.
–
Daruj sobie, chłopcze! – syknęła Bogini. – Przez wiele lat wmawiałam sobie, że
twoja siła jest większa niż intelekt, i uda ci się ochronić broń, ale… –
westchnęła – … to było kłamstwo. Harry padł ofiarą spisku, a ty własnej
głupoty.
– Czy
za każdym razem musicie się powoływać na niego? Jesteśmy przyjaciółmi od małego
i rozumiem, że różnice między nami są aż nadto widoczne, ale to się już robi
nudne – powiedział, próbując nie okazywać żadnych emocji. – Popełniłem błąd…
–
Błąd, który może kosztować życie biliony istnień! – rzekła ostro Atena, ale
nadal nie podniosła głosu na tyle, by krzyczeć. – Harry odzyska broń czasu, a
poza tym ona…
–
Zaraz! – przerwał jej Eric. Mężczyzna nigdy nie grzeszył inteligencją, ale
stoczył w swoim życiu więcej bitew niż sama Bogini. Miał zmysł do strategii, a
przede wszystkim do wyczuwania, kiedy ludzie próbują coś przed nim zataić.
Praktyka uczyniła go mistrzem i nie miał zamiaru oszczędzać Ateny, tylko
dlatego że była Bogiem. – Wy wiecie, kto ukradł bronie – stwierdził
natychmiast.
– Nie
musisz mieszać się w nasze plany – odparła spokojnie kobieta.
– Masz
rację. Świat się wali, oskarżasz mnie o niedbalstwo, ale oczywiście to nie jest
moja sprawa – rzekł ironicznie. – Jestem idiotą, ale nie naturalnym blondynem.
I co jeszcze? Może wiecie, dokąd zmierza każdy z naszych przeciwników, lecz z
jakiś powodów nie chcecie działać.
– Ares
ma sztylet, który jest w stanie nas zabić – wyjaśniła krótko, jakby te słowa
miały wystarczyć, by przekonać podopiecznego.
–
Boicie się. – Zaśmiał się. – Możecie działać, ale zrzucacie swoje obowiązki na
innych. Zawsze to robiliście. Nie macie za grosz poczucia odpowiedzialności. I
co? – Wzruszył ramionami. – Teraz każecie mi odnaleźć kogoś, kto powstrzyma
Aresa?
Atena
kiwnęła nieznacznie głową.
Mężczyzna
ponownie uśmiechnął się, rozumiejąc, że nawet obecnie wydarzenia nie
doprowadziły do tego, by cały zastęp Bogów ruszył szanowne cztery litery,
pragnąc ratować świat. Ale czego innego mógł się spodziewać? Gdy tylko powstały
światy, natychmiast Najwyżsi jednomyślnie postanowili, że Artefakty należy
przekazać ludziom. Stworzyli własny świat dla kilku rodów, oddali im ów
przedmioty i, przy okazji, dorzucili w prezencie długowieczność.
– Kogo
i, przy okazji, proszę byś, o Najwyższa, wyjaśniła mi, co dokładnie planuje
Ares? – poprosił dość grzecznym tonem Eric. – Wszyscy jesteśmy w
niebezpieczeństwie i pojmuję, iż wynika to z mojego zaniedbania. Oczywiście
chcę to naprawić, w zasadzie nie mam innego wyboru – dodał ciszej – ale musicie
dać mi na to szansę. Bogini Mądrości, oświeć mnie. Przynajmniej tyle mi daj,
niczego więcej od ciebie nie wymagam.
Nie
ukrywał, iż przemowa wydawała mu się wystarczająco przekonująca. Czuć się na
równi z Bogiem i to okazywać, to grzech. Ale poprosić o Bożą pomoc, to
najprostszy sposób na ponowne wkupienie się w ich łaski.
–
Granica Olimpu zaraz zostanie zniszczona, a dokładniej mówiąc, Ares przejmie
nad nią kontrolę, zabijając Zapomnianą Boginię – powiedziała Atena.
–
Kogo? – zapytał, ale jego pytanie przeszło bez najmniejszego echa.
– Granica,
którą wyznaczyliśmy, miała chronić nie tylko ludzi, ale i nas. Jeśli zostanie
przejęta przez Aresa, zostaniemy uwięzieni na Olimpie. Rozumiesz, co to
oznacza?
–
Chaos i zniszczenie siane przez popleczników Aresa? – zaproponował Eric, na co
Bogini odparła:
–
Trudno odgadnąć, co planuje mój drogi brat, ale nie działa sam. Co sprawia, że
staje się coraz bardziej niebezpieczny i nieprzewidywalny. Zapomnianej Bogini
nie uratujemy, ale moja córka może ponownie przejąć kontrolę nad Granicą.
–
Twoja córka? – spytał niepewnie mężczyzna.
– Tak,
Penelopa. – W głosie kobiety dało się wyczuł niepokój i wątpliwości. Nie
zdawała się interesować losem dziecka, ale było słychać delikatne drgania,
które tworzyły kolejne pytania. Ericowi wystarczyło tylko to, by zrozumieć, iż
Atena ponowne coś przed nim ukrywa.
–
Zapewne z tak wielkim poczuciem humoru, jak ty?
–
Polubicie się. Wielka buntowniczka, która żartuje sobie ze wszystkiego, co
napotka na swojej drodze.
– A
więc… – rzekł, powoli przetrawiając nowe informacje. – Raczej się nie polubimy,
ale raczej na to nie liczysz.
– Nie. Pragnę jedynie, byś doprowadził ją do
wyznaczonego miejsca. Chronił, gdy zajdzie taka potrzeba i zabijał, kiedy ona
nie będzie chciała zabić. To młode, niedoświadczone dziecko, ale dość zdolne.
–
Niesamowite. – Przeleciał wzrokiem po całym pokoju. – Pochwała od Ateny.
Męczyłem się ponad dwa tysiące lat, by usłyszeć od ciebie coś takiego, a twoja
córeczka nie zrobiła nic, by na to zasłużyć.
–
Narodziła się z mojego łona, to mi wystarczy – powiedziała stanowczo. – Twoim
zadaniem, Ericu, jest ją odszukać i przekazać ode mnie rozkazy.
– Mam
rozumieć, że jest tobie w pełni oddana?
– Nie,
ale już powzięłam odpowiednie środki, które zapewne ją przekonają do moich
racji.
Sam
mężczyzna nie mógł uwierzyć w opanowanie, które towarzyszyło Atenie na każdym
etapie ich rozmowy. Świat był zagrożony, za jakiś czas razem z innymi Bogami
miała zostać uwięziona na Olimpie, a jej jedyną nadzieją była córka, która
najpewniej nienawidziła swojej matki równie mocno co on sam. Jednak Bogini nie
okazywała nawet cienia strachu, jakby wiedziała, że wszystko zmierza ku dobremu
zakończeniu.
Gdy
już miał zapytać o to, skąd u Ateny ów przekonanie, zamknął usta, zanim zdążył
się z nich wydobyć jakikolwiek dźwięk. Często zapominał, że jest tylko sługą,
którego zadaniem było służyć – nie pytać. Wielokrotnie zaprzeczał swojej
pozycji, lecz i on znał granice, których nie mógł przekroczyć.
– Jak
wygląda? – odezwał się w końcu, potrzebując tylko tej informacji, by znaleźć
herosa.
–
Pamiętasz, jak wyglądam? – odpowiedziała pytaniem kobieta. Eric kiwnął
głową. – Więc bez problemu ją
znajdziesz. Jest moją kopią. Mieszka na Ziemi, w Polsce. Daję ci jeszcze mapę
do miejsca, gdzie znajduje się Granica Olimpu. Tam Penelopa musi przelać swoją
krew. Nie wiem, co planuje Ares, więc wam nie pomogę.
Kobieta
poruszyła delikatnie dłonią, wprawiając pył w delikatne drgania. Niewielkie
drobinki zatańczyły swobodnie, spokojnie krążąc w stronę Erica, który wystawił
przed siebie otwartą dłoń. Kiedy tylko dotarły do jego skóry, wnet pożółkły,
zwinięty w rulon materiał pojawił się przed jego oczyma.
Mężczyzna
zgniótł przedmiot, po czym ponownie spojrzał w stronę miejsca, w którym powinna
znajdować się sylwetka Bogini. Lecz niczego tam nie zastał. Kobieta zniknęła
równie szybko jak się pojawiła, pozostawiając mężczyznę bez odpowiedzi, których
tak mocno pragnął. Kim jest Penelopa, skąd ma moc, by ocalić Bogów, dlaczego
Atena tak w nią wierzy? – były to tylko nieliczne z pytań, które krążyły po
głowie strażnika. Jakby początek tej opowieści był trudniejszy niż mógłby
sądzić. Jego marzeniem było dowiedzieć się wszystkiego, co tylko może na temat
tajemniczej dziewczyny i nieuchronnego przeznaczenia, które za nią kroczy. Nie
miał szans uzyskać wyjaśnień od samej Penelopy, gdyż najpewniej ona nie znała nawet
części prawdy, którą on zdołał już poznać.
– I
znowu zostałem wykorzystany – rzekł, drapiąc się po głowie.
Zrzucił
z siebie narzucony płaszcz, po czym rozwinął rulon, spoglądając na niedużą mapę
z kilkoma oznaczeniami, które niewiele mu mówiły. Jeszcze nigdy nie dostąpił
zaszczytu, by móc postawić swą szlachetną stopę w krainie Bogów. Był tylko nieznaczącym pionkiem żyjącym poza
Granicą Olimpu, a jednak będąc tak blisko niej. Możliwe, że nawet błędnie to
określał. Świat Bogów był oddzielną planetą. Ogromną kulą gazów, która
znajdowała się gdzieś w kosmosie poza zasięgiem ludzi i innych istot. Pełna
magii, tajemniczości i zniszczonych nadziei. Oddzielona magiczną tarczą, którą
ktoś strzegł. I nie wątpił, że tą osobą była wspomniana przez Atenę tajemnicza
Zapomniana Bogini.
– Nie
chce mi się znowu ratować świata. – Ziewnął. – A myślałem, że dłużej sobie
pośpię, ale czas poszukać Penelopy…
Ciąg
dalszy nastąpi…
Błagam o szczere komentarze! Ogólnie sporo się wyjaśni podczas rozmowy Penelopy z Ericiem, ale już teraz proszę o szczere komentarze i odpowiedź na pytanie: Czy w miarę zrozumiale wprowadziłam tę postać. Jasne, pytania są, ale mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi.
Co do samego Erica... Nie wiem, czy chcę żebyście go lubili w tej chwili. To dopiero początek i ciężko go oceniać, ale raczej nie będzie to pozytywna postać (A, i nie liczcie na miłość od pierwszego wejrzenia)
Pozdrawiam i jeszcze raz zapraszam do komentowania.
No wreszcie się dowlekłam po tylu dniach. Je mnie sesja, je mnie egzamin z prawa jazdy.. Sam płacz i zgrzytka. Jeśli chodzi o wprowadzenie Erica dla mnie jest jak na razie wszystko jasne:) Na razie do tego jakże miłego człowieka nie żywię żadnych emocji - taki rozbestwiony Pan ot co! Najbardziej to mi żal Penelopy nawet własna matka traktuje ją jako w sumie jakąś tarcze byle by bogowie mieli uratowane dupy. Dobra mamusia..
OdpowiedzUsuńWyłapałam dwa błędy:
"I właśnie ta broń właśnie została skradziona przez jego nieuwagę bądź genialny plan przeciwnika." - dwa razy właśnie.
"Była to czerwona, dojrzała duża o grubych płatkach i szerokiej łodydze, z której wystawały niewielkie kolce" tam pewnie zamiast duża miało być róża jeśli dobrze myślę :P.
Czekam na kolejny rozdział i Pozdrawiam :D!
Współczuję... Ja już na szczęście od dawna mam prawko i pędzę po polskich ulicach!
UsuńI super, że dla cb jest wszystko jasne. Wiesz... Czasami jest tak, że autor swoje, a czytelnicy swoje. konflikt występuje i niezrozumienie, dlatego pytam. Człowiek się ciągle uczy, więc trzeba wskazywać błędy. Dziękuję bardzo za opinię i pozdrawiam!
Trochę późno wzięłam się za przeczytanie tego rozdziału, mam jednak nadzieję, że zrozumiesz - brak czasu.
OdpowiedzUsuń"– Masz rację. Świat się wali, oskarżasz mnie o niedbalstwo, ale oczywiście to nie jest moja sprawa – rzekł ironicznie. – Jestem idiotą, ale nie naturalnym blondynem. " hahahaha :D
Dobrze wprowadziłaś Erica, zaciekawił mnie, tak samo jak Atena. Więcej ich!
Okej, ten komentarz długością nie będzie grzeszył, bo znajomi siedzą i czekają aż ruszę swój tyłek i pójdę w nogę pograć xd Tak jeszcze na koniec: genialny rozdział *_* Było kilka literówek, ale ogólnie cudny. Mogłabym całymi dniami siedzieć i czytać wszystko, co napiszesz
Kurde, wielkie dzięki i oczywiście rozumiem brak czasu. Sesje mam, więc sama na niego cierpię :( Cieszę się, że wprowadzenie Erica i Ateny wyszło dobrze. Czasami człowiek boi się, że czegoś nie wyjaśni albo coś przekombinuje, ale jak jakoś wyszło, to dobrze! I oczywiście bedzie ich więcej, a szczególnie Erica.
UsuńJeszcze raz wielkie dzięki. Na razie dużo tekstu do czytania nie ma, ale jak tylko zaczną się wakacje mam nadzieję, że zacznę szaleć z rozdziałami! ;)
Zabierałam się za ten rozdział już cztery razy i dopiero teraz go skończyłam. Na błędy nie patrzę, bo nie lubię wytykać ludziom ich błędów, z resztą to nie jest najważniejsza sprawa.
OdpowiedzUsuńRozdział trochę nudny, ale to tylko moje wrażenie, bo ostatnio nie mam chęci czegokolwiek czytać.
Mam nadzieję, że to minie szybko, bo to dla mnie katorga :(
Tobie zaś życzę dużo weny, dużo czytelników, dużych postępów i udanych wakacji :D
Pozdrawiam
♐ Oliwia Natsuki ♐
Nie martw się, ja do tej pory jeden rozdział na jednym z blogów czytam już z 6 raz, więc spokojnie. Jak wena na czytanie wróci, to zapraszam. Rozdział może być faktycznie nudniejszy, gdyż zasadniczo niewiele się dzieje!
UsuńDziękuję bardzo i nawzajem!
Pozdrawiam
Długo myślałam nad tym, kim właściwie będzie Penelopa i jaką role odegra w tej wojnie, no i już wiem! Bardzo sprytnie i dobrze przemyślałaś fabułę - strasznie mi się podoba :) Wszystko jest dobrze poukładane, zbyt wolno się nie dzieje, ani dosadnie za szybko. W sumie to Eric też mi się spodobał. Wydaje się taki śmieszkowaty... i odważny. Sprzeczał się z Boginią, co było absurdalne, ale i świetne, bo kto by kurde się na to odważył? (No dobra, moja Lexa xD)
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie, jak spotka Penelopę :D Wyczuwam, że to TEN z którym będzie się droczyć i miłować troszkę, może :D A może i nie XD
A może tu nie będzie żadnego wątku miłosnego ;x
Naprawdę bardzo się cieszę, że spodobała (póki co) ci sie fabuła. Staram się podążać innymi, mniej schematycznymi ścieżkami, choć nie zawsze to wychodzi. Planuję akcje, rozkładam ją an każdy rozdział i wychodzi jak wychodzi. Mam nadzieję, ze utrzymam się z poziomem do końca bloga :)
UsuńTak, droczyć na 1000% się będą. A jeśli chodzi o wątek romantyczny, to oczywiście będzie, ale w moim stylu. Czyli poczekacie ;)
Dziękuję serdecznie za komentarz ;)
Dzień dobry. :)
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze o to nie pytałam... Skąd bierzesz te prace na początku z tytułami rozdziałów (ech, no wiesz)? Są niesamowicie klimatyczne i pasujące do treści bloga.
Mając taką broń... teraz to dopiero Aresowi uderzy sodówka do łebka, hah. Podobał mi się motyw z wezwaniem za pomocą płatka. Taki... mitologiczny w dobrym znaczeniu tego określenia. Eric sobie grabi. Myślałam, że mu Atena coś zrobi, hah. Jak widzę, będzie więcej takich sprzeczek. Ciekawa relacja, z potencjałem. Ech, ci bogowie... ludzcy, ale w większości jeszcze bardziej zawistni i chciwi (choć mają tyle, że się w głowie kręci).
Już wiadomo, po kim Penelopa ma poczucie humoru. Tsa, no nie do końca. O, dowiedzieliśmy się, jaką dziewczyna odgrywa rolę w tym wszystkim. Odpowiednie środki, mhm... to nie zabrzmiało sympatycznie. Dobrze przedstawiłaś.
Nie od pierwszego wejrzenia... Ale może miłość tak, hem? Pasuje mi na, kto się czubi, ten się lubi. Starcie ostrych charakterków. Już widzę Penelopę, jak się z nim spotka. Ostatni żart Erica taki w jej stylu nawet.
Miłego, do następnego.
___________________________
kot-z-maslem.blogspot.com
Ogólnie w google grafic wpisuje "fantasy" i szukam. Potem obrabiam trochę w gimpie i obrazki gotowe. I dziękuję bardzo :)
UsuńNo, w ostatniej chwili wymyśliłam z tym płatkiem :) Dobrze, że ci się spodobało.
No, bogowie często są bardzo ludzcy.
Oj, ich spotkanie bedzie naprawdę zabawne. Bardzo sie polubią ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
Hej! Kiedyś zostawiłaś u mnie spam, a ja obiecywałam, że zajrzę na każdy zaspamowany u mnie blog. Więc teraz jestem w tym miejscu.
OdpowiedzUsuńCóż, to rzeczywiście nie jest fanfik Percy'ego (którego swoja drogą uwielbiam) bo jest o niebo lepszy. Serio, dużo mniej dziecinny.
Penelopa jest genialna, choć, jak na mieszkankę Polski nieźle ją skrzywidzili tym imieniem. W ogóle umieszczenie akcji w Polsce jest fajne, choć zazwyczaj nie lubię takich zabiegów. Spotkanie z Afrodytą bardzo mi się podobało i jej kreacja wydawała się dużo lepsza niż u Percy'ego. To na razie moja ulubiona Bogini. Mówisz, że z Ericem nie będzie miłości, ale jak to w takich ficzkach jest, nastoletnia miłość musi być. Choć nie mam pomysłu na to :p
Jeszcze raz świetne. Masz cudowny styl pisania, załamujesz mnie. Moje prace to przy twoich fiasko :(
Pozdrawiam i więcej nadrobię jutro,
Sleepka :)
No, dostałam ostatnio niezbyt pochlebną recenzję, dlatego patrząc przez pryzmat oceny, dziwię się, że komuś się podoba. Nie mniej, dziekuję. Dla mnie wiele to znaczy, że ci się podoba. Obecnie robię korektę rozdziałów, więc mam nadzieje, że będzie tylko lepiej.
UsuńNo ja życzę miłego czytania i jeszcze raz dziękuję za komentarz!
Pamiętaj, że recenzje wystawiają ludzie, którzy zazwyczaj sami nie miają odwagi cywilnej udostępnić czegoś swojego szerszemu gronu niż swoim zwierzątkom domowym ;)
UsuńZ wieloma wytknięciami zgadzam się z autorką recenzji. Ogólnie to może się tego aż tak nie zauważa, ale mimo wszystko jak się pomyśli, to może się przez to nieprzyjemnie czytać :(
UsuńBardzo przyjemnie się czyta. Serio. Sama bym tak chciała, ale czasem jak u siebie piszę jakieś opisy walki wrestlingowej to sama przy tym przysypiam ;p
Usuń