Oczekiwania
Erica prysły niczym bańka mydlana, gdy jego oczom po raz pierwszy ukazała się
Penelopa Rosińska. Poszukując młodej kobiety, tworzył w wyobraźni obraz
pięknej, utalentowanej osoby, która ceniła sobie ponad wszystko honor i
obowiązek wobec bogów. Niewątpliwie próbował porównywać córkę do matki, ale
miał już też wielokrotnie zaszczyt poznać dzieci bogów. Niemal zawsze napotykał
się na ten sam schemat – zwykli ludzie do pewnego momentu, a potem już tylko
„niezastąpieni” herosi w służbie najwyższych. Penelopa wychylała się za
stereotypy, które sam stworzył.
Heroina
stała przed nim jako dzielna i posiadająca intrygujący wachlarz umiejętności
osoba, ale brakowało jej doświadczenia i drygu do walki. Każdy atak
przeprowadzała w sposób wyuczony, nie wyczulony. W jej sercu panował nieustanny
nieład, a sztampowy i denerwujący humor stanowiły jedynie element, przez który
Eric pragnął jak najszybciej zakończyć irytującą misję.
Groźby,
docinki na tle seksualnym i zadawanie bólu były zbędne według bogów, lecz
książę zawsze uważał inaczej. Najpewniej już czekał na kazanie od Ateny, ale
nigdy nie był i nie będzie grzecznym chłopcem. Miał swoje sposoby na działanie,
a jeśli przyspieszały one proces podejmowania decyzji przez obiekt misji, nie
wahał się ich zastosować.
Pierwszy
etap zadania doprowadził mężczyznę do szaleństwa i chęci pozbycia się
niegrzecznej panny, którą zarazem cechowało nadzwyczajnie roztargnienie.
Przybycie
wraz z nią do domu rodzinnego nie miało na celu pokazania swojej „dobrej
strony” – bo czy i ona w ogóle istniała? Zdobycie fałszywego zaufania,
sprawdzenie, czy Penelopa jest gotowa na misję i poznanie mężczyzny, który
posiadł Atenę – to prawdziwe cele Erica. One wszystkie dawały szansę na
ułatwienie zadania i zakończenia go w jak możliwie najszybszy sposób. Choć nie
ukrywał przed sobą, że pragnął także zaspokoić własną ciekawość.
–
Tato… – odezwała się Penelopa, zachowując bezpieczny dystans od ojca, ale mogło
być to również spowodowane faktem, że Eric wciąż przytrzymywał dziewczynę.
Uwolnił
jej rękę, cicho licząc, że troszkę zmieni się napięty stosunek między nimi.
Penelopa
natychmiast wykorzystała okazję i podbiegła do ojca, którego koszula wyglądała,
jakby materiał spotkał się z kuźnią Hefajstosa.
Sam wygląd Juliusza Rosińskiego coraz mocniej nasuwał skojarzenia
dotyczącego boga kowali. Jednak wydawało się, że te drobne detale nie
przeszkadzają dziewczynie, gdyż nagle rzuciła się na rodziciela i wtuliła mocno
w jego pierś, mówiąc:
–
Wiem, odziedziczyłam głupotę po tobie.
Eric
po cichu zaśmiał się. Tak, zgadzał się z tym stwierdzeniem. Atena może i była
wnerwiająca, ale nie dało jej się zarzucić braku inteligencji.
–
A myślisz, że dlaczego zostawiłem ci pieniądze i kanapki?! – spytał Juliusz. –
I nie próbuj zwalać na mnie odpowiedzialności, która spada na twoich dziadków.
Ja nigdy nie wymyśliłem, by uciekać od problemów!
–
Przepraszam, ale tak się bałam i… – zawahała się na moment – … wciąż czułam, że
muszę od tego wszystkiego uciec, bo ucierpią niewinni. Te sny…
A więc coś istnienie w niej
heroicznego, pomyślał
Eric, opierając się o pień drzewa. Jednak bardziej zainteresowały go słowa
dotyczącego, że czuła, iż musi
uciekać. Gdyby nie wieki spędzone z bogami, pomyślałby, że jest to część
charakteru kobiety, ale dzięki oświadczeniu znał odpowiedź. W myślach już
wymieniał kolejnych bogów, którzy mogli doprowadzić do takiego stanu.
Najbardziej podejrzewał Morfeusza, istotę pełną zaangażowania, jeśli chodzi o
dręczenie śmiertelników w snach. Jednak mężczyzna działał pod komendą Hadesa,
co już wykluczało go z grona podejrzanych – chyba że ktoś zdecydował, na którą
stronę konfliktu należy przejść.
Nie,
nie miał wystarczających dowodów, by rzucać oskarżeniami. Bogowie nie byli zbyt
skorzy do wybaczania, a kolejna porażka mogła tylko doprowadzić do większego
nieszczęścia.
Eric
powrócił do oglądania żegnającej się rodziny. Penelopa silnie ściskała ojca,
wciąż tłumacząc mu sytuację i to, że tak bardzo nie chce pomagać matce – nie
dziwił jej się. Jednak najbardziej intrygowało go zachowanie mężczyzny. Był
wyraźnie zatroskany, ale zarazem nie postępował tak, jak postąpiłby prawdziwy
ojciec w takiej sytuacji.
–
Przepraszam – wtrącił się w rozmowę. – Sprawdź, czy wzięłaś wszystko na
wyprawę, i ruszajmy.
–
Na pewno mam, co trzeba – zapewniła Penelopa.
Odwróciła
się w stronę Erica, rzucając mu spojrzenie pełne wyrzutów. Niewątpliwie
zaskoczyła go reakcja dziewczyny. Miał jednak w zanadrzu argument, który mógł
przebić każdy jej sprzeciw.
–
Kiedy ode mnie uciekałaś, zapomniałaś, że w torbie masz swoją „wykałaczkę”,
więc łaskawie pójdź i sprawdź, czy wszystko masz! – rzekł stanowczo Eric. – My
naprawdę nie będziemy mieli jak wrócić, jeśli zostawisz tu coś ważnego.
–
Nie martw się, spakowałam się…
–
Może lepie sprawdź – przerwał dziewczynie Juliusz. – Czasami jesteś tak
roztargniona, że przez przypadek mogłaś zostawić… przykładowo scyzoryk.
Eric
uniósł delikatnie głowę, będąc pełen podziwu wobec ojca, który poparł jego
rozkaz. Naprawdę rzadko zdarzało się, by podczas misji jakikolwiek członek
rodziny stanął po stronie księcia, dlatego tym bardziej postać Juliusza
zaintrygowała Erica.
Niechętnie,
ale Penelopa zgodziła się z „sugestią” mężczyzn i skierowała się w stronę domu.
Weszła do środka, donośnie zatrzaskując drzwi i, tym samym, wyrażając swoje
niezadowolenie. Ta podróż będzie
najciekawsza ze wszystkich, pomyślał Eric.
–
A teraz gdy już zostaliśmy sami…
Kiedy
Julina rozpoczął swą wypowiedź, książę zrozumiał, dlaczego mężczyzna chciał się
pozbyć swojej córki. Nie miał mu tego za złe, nawet był zainteresowany, co
zechce mu powiedzieć. Czy czekały go groźby, próby wyłudzenia? A może Rosiński
chciał wydać córkę za mąż? Eric nie mógł doczekać się odpowiedzi.
–
… mogę się dowiedzieć, co tak naprawdę planuje ta chora kobieta?! – dokończył
donośnym tonem, wyrażając wielkie niezadowolenie i rozczarowanie sytuacją, w
jakiej znalazła się Penelopa.
Eric
zmarszczył czoło, otwierając szeroko oczy. Nie mógł zaprzeczyć – Juliusz
Rosińki był osobą, która, póki co, zaskakiwała go na każdym kroku.
–
Gdybym wiedział, czułbym się naprawdę inteligentnym i szczęśliwym człowiekiem –
odpowiedział nieco sztywno. – Nie jestem pupilkiem Ateny, więc naprawdę nie
wiem, co planuje.
Drżał.
Choć stał przed człowiekiem z krwi i kości, czuł przenikający go lęk o własne
życie. Gardło ściskała jakby niewidzialna ręka, dusząc i zabierając ostatki
powietrza z otoczenia. Kropelki potu spływały po jego ciele, a zimny dreszcz
nieustannie dręczył mężczyznę.
Zacisnął
pięść i rzekł dalej:
–
Atena oświadczyła mi tylko, że mam zabrać Penelopę do miejsca, które oznaczyła
na mapie. Nic więcej.
Dlaczego?
Dlaczego zdradzał tajemnice Ateny?
Nigdy
wcześniej tak przytłaczające uczucia nie przejmowały kontroli nad Ericiem. Miał
kontakt z wieloma bogami i ludźmi, ale ta istota, ten ojciec, był najcięższym z
przypadków w jego karierze.
–
Chroń ją, kiedy będzie potrzebowała ochrony i zabij, kiedy nie będzie mogła
zabić – powiedział spokojnie Juliusz. – Powierzam ci moje dziecko, ale nie
dlatego że ci ufam. Nie! Pragnę, by wróciła. Matka i tak nie dałaby jej uciec,
więc pozostaje mi jedynie sprawić, że będzie miała obok siebie kogoś, kto
zginie za nią. Rozumiemy się?
–
Tak. – Eric kiwnął głową.
–
Chłopiec, który pragnął być bohaterem – oświadczył elokwentnie, posyłając
księciu ciepły uśmiech. – Masz teraz szansę, by spełnić to marzenie. A jeśli
doprowadzisz do śmierci mojego dziecka… – zamilkł na moment – … ty będziesz
najbardziej cierpiał. Dopilnuję tego!
Wnet
rozległ się dźwięk, zwiastujący, iż Penelopa schodzi do nich. Zakończyli
rozmowę w chwili, gdy dziewczyna otworzyła drzwi i wyszła na plac przed domem.
–
O, widzę, że się jeszcze nie pozabijaliście – podkreśliła ironicznie. – Okazało
się, że zapomniałam telefonu. Ale czy na Olimpie jest w ogóle zasięg?
Eric
zastanowił się, lecz odkrył, iż nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie.
–
Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Nigdy tam nie byłem. Bogowie to stworzenia,
które wiernie strzegą swej posiadłości.
–
Jak psy – wtrąciła Penelopa.
–
Wole psy – odparł mężczyzna. – Ale nie zajmujmy się teraz zwierzętami a podróżą
na Olimp.
–
A jak się tam w ogóle dostaniemy?
–
Pociągami, kochanie – syknął zniesmaczony Eric. – Przecież dostaliśmy się tutaj
w magiczny sposób, to i tam jakoś dotrzemy!
Penelopa
nadal nie była przekonana. Jej wzrok krążył wokół posesji, wyjątkowo nie chcąc
napotkać oczu Erica.
Mężczyzna
uśmiechnął się i wykonał kilka kroków, zbliżając się niebezpiecznie do heroiny.
Ta wzdrygnęła się na jego widok. I gdyby nie szybka reakcja Erica, uciekłaby od
niego. Jednak książę złapał jej dłoń i przyciągnął blisko do siebie.
–
Zamknij oczy, może troszkę tobą zakręcić – poradził.
Ku
jego zaskoczeniu, Penelopa grzecznie posłuchała się. Przynajmniej jeden problem
miał z głowy. Jeszcze tylko dostać się poza Granicę Olimpu i mogli w końcu
rozpocząć wędrówkę do wyznaczonego przez Atenę miejsca. Jednak spojrzenie,
które posyłał mu Juliusz, budziło w nim największe lęki. Wahał się, czy aby na
pewno powinien brać ze sobą córkę mężczyzny. Nie, krzyknął w myślach. Tylko
Penelopa może ze mną pójść.
Wnet
przed jego oczyma powiła się czarna plama. Trwało to może z sekundę, ale
wystarczyło, by zamroczyć go. Podróżowanie międzyprzestrzenne było
najwygodniejszym i, przede wszystkim, najszybszym sposobem na dostanie się na
miejsce obrane za cel, lecz doznania, związane z samym przejściem, były nie do
zniesienie. Ponad dwa tysiące lat doświadczenia, a wciąż nie mógł się
przyzwyczaić.
–
Tu ma być tam ciemno?
Z
zamyślenia wyrwał go głos Penelopy. Myślał, że nadal są w mrocznej sferze, ale
rzeczywiście znajdowali się w zupełne innym miejscu. Stali na środku groty, w
której jedynie źródło światła wydobywało się z otworu wydrążonego obok
tajemniczego minerału. Niewielkie kamyczki błyszczały niebieskim płomieniem za
dotknięciem światła słonecznego. Wokół skupiska kryształów wystawali strażnicy
w postaci ostrych, kamiennych kolców.
Jaskinia
wyglądała na miejsce pełne mroku i nieprzeniknionej tajemniczości. Trzy drogi
prowadziły w stronę nieznanych ścieżek. Wyglądało na to, że ów miejsce nie jest
zamieszkane przez istotę żywą.
Nierówne
podłoże, zbudowane z najróżniejszych skał, wydawało się niebezpieczną pułapką
dla tych, którzy nieostrożnie stawiali kroki. Z oddali dało się słyszeć cuchy
śpiew strumyka, choć mógł być równie blisko gości groty.
–
Gdzie jesteśmy? – spytała Penelopa.
–
Bogowie raczą wiedzieć – odparł Eric.
W
umyśle mężczyzny zaczęło roić się od mitologicznych opowieści, by móc powiązać
miejsce z jakimś konkretnym nieśmiertelnym. Początkowo znalazł kilkanaście
bogów, którzy wykazywali sympatię do ciemnych i wilgotnych miejsc, ale jeden z
nich wyjątkowo wstrząsnął mężczyzną. Jeśli jego myśl była prawdziwa, znajdowali
się w niebywałym niebezpieczeństwie. Musieli wyjść i uciec, jak najdalej się
tylko dało.
Eric
rozejrzał się jeszcze raz, poszukując wskazówki, którą z dróg powinni wybrać.
Chodził między kolejnymi ścianami. Miał nieswoje wrażenie, iż ściany zaczęły
groźnie zbliżać się coraz bardziej. Centymetr po centymetrze, jakby pragnęły
zdusić nieszczęśników, zanim ci znajdą wyjście.
–
Idziemy stąd! – rozkazał.
Było
za późno.
Penelopa,
wodzona przez siłę jaskini, ruszyła przed siebie. Zatrzymała się i wbija wzrok
w jeden punkt. Na początku Eric nie dostrzegł niczego wyjątkowego, ale po
chwili ujrzał błyszczący przedmiot, który prędko turlał się w kierunku
Penelopy.
–
Nie! – krzyknął. – Nie bierz tego!
Jednak
dziewczyna nie słuchała już jego rozkazów.
Ruszył,
próbując powstrzymać Polkę od pochwycenia przedmiotu. Czuł, jak podeszwy butów
ślizgają się na mokrej powierzchni skał. Może właśnie przez to nie dotarł na
czas.
Heroina
trzymała już w dłoniach szpulkę ze zwiniętą na nią złotą nicią. Część z niej
luźno zwisała, ale Penelopa powoli zaczęła nawijać ją z powrotem.
–
Co ty robisz idiotko?! – wrzasnął Eric. – Mówiłem ci, że masz tego nie ruszać.
–
Nie przesadzaj, przecież to tylko nić.
–
NIĆ Z KRAINY BOGÓW! – zagrzmiał, nie pojmując bezmyślności tego człowieka.
Złapał
się dłońmi za głowę i szarpnął za włosy, wyrywając część z nich. Jeszcze jest szansa, myślał, wyglądając
osoby, która zamieszkiwała tę jaskini.
–
Połóż to i idziemy – powiedział spokojnie, lecz okazało się, że było już za
późno.
Penelopa
nawijała nić jak zaczarowana. Jej koniec zbliżał się i zbliżał powoli ku nim, a
wraz z końcówką nitki szła starsza, lekko przygarbiona kobieta. Jej siwe,
niemal srebrne, włosy były częściowo zaplecione w kok, lecz reszta opadała
swobodnie na pomarszczone ramiona. Z twarzy wyglądała na zwyczajną, miłą
staruszkę. Uśmiechała się ciepło do przybyszy. Jej ciało okryte było jedynie
cienką, lnianą szatą, która sięgała aż do ziemi. Na nogach nałożone miała
zniszczone sandały. Z wyglądu przypominała żebraczkę, jednak suknia była
przepasana pięknie zdobionym, złotym pasem.
Kulejąco
doszła do dwójki przybyszów. Nie mówiła nic. Po prostu jej wzrok był skierowany
na zawiniętą nić.
Penelopa
wyciągnęła rękę i podała przedmiot staruszce; przyjęła go.
–
Chodźcie, czekamy na was – rzekła niewyraźnie kobieta, wskazując na ścieżkę, z
której wyszła.
–
Podziękujemy – odezwał się Eric.
–
A ty nadal jesteś zły za przepowiednię sprzed lat – zaskrzeczała staruszka,
wyraźnie czerpiąc radość z wypowiadanych słów. – Nie bądź dzieckiem, chcę się
tylko odwdzięczyć Penelopie.
–
Ta młoda dama jest osobą, która uwielbia działać charytatywnie, więc nie
musicie się o nic martwić! – powiedział stanowczo, nie dając dojść heroinie do
słowa.
–
Jeśli chcecie stąd wyjść – jej ciepły uśmiech przemienił się w uśmieszek pełen
satysfakcji – musicie pójść za mną.
Mężczyzna
zamknął powieki. Nic nie mógł więcej uczynić. Pomylił drogę czy może bogowie
zechcieli zrobić im niewygodny kawał? – jakkolwiek nie brzmiała odpowiedź,
znalazł się w sytuacji bez wyjścia.
Westchnął
i spojrzał na Penelopę, która wyglądała na wielce zmieszaną, ale wyjątkowo –
jak na nią – nie odzywała się i cierpliwie czekała na wyjaśnienia. Zasługiwała
na nie, dlaczego zaczął:
–
Penelopo, poznaj swoją kuzynkę, Atropos, jedną z trzech sióstr Mojr. Zapewne
zaraz dostaniesz od niej przepowiednię, więc szykuj się na seans pełen wrażeń i
tajemnic. Chyba głównie tego drugiego – dodał ciszej.
Oczy
kobiety otworzyły się szeroko. Wyraźnie zaskoczona odwróciła się w stronę Mojry
i, ku zaskoczeniu wszystkich, wyciągnęła rękę i chwyciła mocno za dłoń kobiety.
Wstrząsnęła nią energicznie, mówiąc:
–
Tyle się o was naczytałam i nie sądziłam, że poznam słynne Mojry!
–
Ekscytuje się jak dziecko z podstawówki – skomentował Eric, wzdychając.
–
Oj, cicho. Nie miałam zaszczytu poznać zbyt wielu krewnych, a skoro mam okazję,
by nadrobić zaległości, nie zamierzam jej marnować! – powiedziała Penelopa.
Puściła
zaskoczoną Atropos. Bogini nie wiedziała jak może odpowiedzieć na nietypową
reakcję córki Ateny. Dlatego po prostu odwróciła się i kontynuowała prowadzenie
gości do dalszej części jaskini.
Tunel,
do którego weszli, okazał się niewielkiej średnicy otworem. Eric, jako że był
rosłym mężczyzną, z trudem przedostał się przez niego, a panujące wewnątrz
ciemności nie pomagały w walce z ciasnym pomieszczeniem.
Jednak
gdy przeszli kilka metrów jasne światło zaczęło wlewać się do otworu. Z czasem
zaczęły także napływać do nich ciche rozmowy. Eric wiedział, że zbliżali się do
celu, choć ani trochę nie wprawiło go to w dobry nastrój. Uśmiechnął się
jedynie blado i wyszedł z tunelu, stając przed prosto urządzonym pokojem, w
którym lewą ścianę zalewały szpulki z zawiniętymi na nie złotymi nićmi. Były
one dość cienkie i poszarpane, jakby miałby być wykorzystane już na ostatnie
przędzenie – śmierć. W samym kącie siedziały dwie kobiety. Jedna z nich przędła
na drewnianym, dość starym kołowrotku, druga asystowała, trzymając w dłoniach
nożyce.
Słysząc
głosy, odwróciły się i spojrzały na przybyszów. Z wyglądu obie przypominały
siostrę, ale każda z nich miała charakterystyczny pas o innym kolorze niż
reszta. Gdyby nie okoliczności dało się pomyśleć, iż były to zwyczajne
staruszki, ale Eric znał konsekwencje poznania trzech sióstr – Kloto, Lachezis
i Atropos. Niemal dwa tysiące lat temu doznał tej przyjemności poznania
przepowiedni i, gdyby tylko mógł, zmieniłby ten dzień.
–
Jaka krótka nić – rzekła Kloto, kobieta z czarnym pasem.
–
I jeszcze wypadła, zły znak, zły – powiedziała dalej Lachezis.
–
Ale nić przyszła po wiedzę – odezwała się Atropos, która przyprowadziła Erica i
Penelopę.
–
Wiedzę, jak stąd wyjść! – wtrącił się Eric.
–
I ją zdobędziesz, ale Penelopa… – zaczęła Kloto.
–
... musi poznać inną – dokończyła za nią Lachezis.
W
sposobie mowy kobiet było coś magicznego i, zarazem, przerażającego. Nawet Eric
wzdrygnął się, cofając się nieświadomie. Penelopa również zareagowała na
wypowiedzi kobiet. Drżała, jej oddech stał się nierówny, ale było już za późno
na ucieczkę.
–
Wzniesiesz
się, gdy upadniesz pod czerwonym niebem… –
szepnęła złowieszczo Atropos.
Znajdująca
się w kącie pomieszczenia świeca przygasła.
–
Miłości
dzwon zabrzmi, gdy bitwy róg zagrzmi… –
wtrąciła Kloto.
Wiatr
zdmuchnął płomień i nastał półmrok.
– Trzech doznasz zdrad, gdy bóg jeden będzie
wielce rad… – kontynuowała Lachezis.
Trzecia
świeca zgasła.
– W zielonej krainie wieść życie swe będziesz,
stając się Najwyższą z Najwyższych, by słuchać jedynie tej, która Cie tam
przywiodła… – przepowiedziała, zataczając kolejne koło.
– Twoje ciało zginie, gdy świat przyćmi
prawda, która była powodem twych narodzin…
Choć
usta Lachezis mówiły, dźwięk nie dochodził już ani do Penelopy, ani do Erica.
Burza
szalała wokół nich, mówiąc wyraźnie, że nie powinni tu przychodzi. Wiatr
tańczył szaleńczo porywając ze sobą cienkie nicie. Jakby pioruny trzaskały obok
nich, donośny dźwięk roznosił się echem po jaskini. Raz błyszczało, a raz
światło gasło, nie mogąc się zdecydować.
Eric miał rację, lecz nie pragnął wypominać tej wpadki heroinie. Jeśli
mieli się wydostać z tego piekła, był gotów wybaczyć nieodpowiedzialnemu
człowiekowi.
Nagle
wszelkie światła zgasły i nastała nicość, a z niej wydobyło się ostatnie ostrzeżenie:
– Zginiesz!
ANONIMOWI CZYTELNICY TEŻ MOGĄ KOMENTOWAĆ!
I byłabym wdzięczna za wypełnienie krótkiej ankiety
https://docs.google.com/forms/u/0/d/1PPHWsZUpq5oGUV88VgghkV6TM1UrSpdWlgGvjJzTRgU/viewform?edit_requested=true
I byłabym wdzięczna za wypełnienie krótkiej ankiety
https://docs.google.com/forms/u/0/d/1PPHWsZUpq5oGUV88VgghkV6TM1UrSpdWlgGvjJzTRgU/viewform?edit_requested=true
JAK ZAREAGUJE PENELOPA NA PRZEPOWIEDNIĘ?
i pamiętajcie o:
Zapraszam do komentowania! Pokazujcie mi, co zrobiłam źle, co dobrze itd.
Dziękuję za wszystkie opinie, które do tej pory dostałam!!!
Ankieta wypełniona!
OdpowiedzUsuńHa! Nie płakałam przy pożegnaniu! Może to za sprawą mojego taty, który mnie rozśmieszył w trakcie :D
Zauważyłam kilka maleńkich błędów (jedna literka w słowie), ale że jestem na tablecie, nie wypiszę tych słów.
Rozdział dobrze napisany. Myślę, że Penelopa będzie jakoś pogodzona z ostatnim słowem w przepowiedni, a co do reszty, to będzie pewnie zastanawiać się, co oznacza to.
Co do twojego kometarza u mnie - bardzo za niego dziękuję. Oczywiście, nic na siłę, nie musisz czytać go ;) I nie napisałam prologu, nie miałam na niego pomysłu.
Wybacz, że tak krótko, ale mam mało czasu.
Weny <3
Już szukam bety, więc jeszcze trochę i ktoś mnie bedzie biczował, gdy zobaczy literówkę!
UsuńI wiesz... Będę szczera. Miałam zamiar zupełnie inaczej przedstawić pożegnanie, ale ostatecznie skupiłam się na innych elementach!
Spoko, będę Cię czytać. Trzeba kogoś, żeby Cię linczował ;) - tak, jestem sadystką!
I ciekawa odpowiedź napytanie...
Wielkie dzięki!
Jej, moja własna sadystka <3
UsuńBety nie potrzebujesz, myślę że wszystko jest okej, tylko czasami zdarzają ci się błędy typu napisanie "tam" zamiast "tak" (nie pamiętam czy akurat to było w tekście, to pierwsze co mi przyszło do głowy).
Co do odpowiedzi do twojego komentarza pod najnowszym postem u mnie (zobaczyłam go dopiero wczoraj wieczorem): z interpretacją u mnie źle, a więc przyzwyczajaj się :D Nie chcę bety bo wtedy oleję sprawdzanie czy gramatyka itd jest ok, i nigdy nie nauczę się poprawnie pisać.
W drugiej części będzie narracja trzecioosobowa, jeśli to cię pocieszy, rozdziały będą dłuższe i, mam nadzieję, wątki lepiej opisane. Mam nadzieję, że wypadnie to lepiej niż pierwsza część. Wciąż uczę się pisać, być może kiedyś poziomem dorównam tobie :D
Za chwilę zostanie opublikowana kolejna część u mnie, zapraszam na nią <3
Uwierz mi, że jak jest dobra beta, to jest to najlepsza nauka. Na innym blogu miałam betę i dawała mi komentarze do tego, co poprawiła. Nawet nie sądziłam, że tak wiele błędów można robić.
UsuńTak, preferuję narrację 3-osobową,więc się cieszę. I naprawdę dobrze piszesz! (i wcale się nie rumienię....).
Dziękuję za informację, pewnie po obiedzie zajrzę!
Witam, witam, witam!
OdpowiedzUsuńPiszę w imieniu katalogu Kocham Czytać Blogi, na którym właśnie skończyło się głosowanie na Blog Miesiąca Sierpień 2016 :)
BRAWO TY!!! ZWYCIĘŻYŁAŚ!!! GRATULUJĘ!!!
Twój blog będzie promowany na stronie katalogu przez cały sierpień.
Miło by było, gdybyś wstawiła ten button:
https://3.bp.blogspot.com/-guyK1lKiNw4/V48vh9xZQgI/AAAAAAAAAgU/BDB_TG85wkQ0C0h2LHOcgXiNaFcU2AGVACLcB/s1600/Blog%2Bmiesi%25C4%2585ca%2Bsierpie%25C5%2584%2B2016.png
Zalinkowany tak:
http://kochamczytacblogi.blogspot.com/
Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie gratulacje!
M. Sheriedan xx
http://kochamczytacblogi.blogspot.com/
Swój komentarz zacznę od ojca Penelopy, który jest dla mnie niewyraźną postacią. Zawsze gdy się pojawia, stanowi dla mnie część dekoracji, znajdujących się w tle niż żywego bohatera. Lecz w konwersacji z Ericiem nareszcie ożył!
OdpowiedzUsuńOgólnie Erica zdążyłam polubić! Co z tego, że nie można mu ufać. Ja czarne charaktery kocham!
Przepowiednia udała Ci się. Jak się ją czyta, to widać i słychać rymy (Y) Good job! Ogólnie całe przedstawienie przepowiedni i ten rytuał bardzo mi się spodobał.
Pytanie: Jak zareaguje Penelopa?
Mam dwie teorie co do tego. Sądząc po jej charakterze, to może odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą i się tym nie przejąć lub przejąć, ale tego nie pokazać. I druga teoria to (zaskoczysz nas) i Penelopa naprawdę się przerazi... Wszystko się może zdarzyć ;) To ty jesteś autorem i bogiem tego świata :P
Dużo weny! Pozdrawiam
♐ Oliwia Natsuki ♐
Tak, jestem bogiem tego świata i oczywiście zobaczycie co z tego wyjdzie.
UsuńI faktycznie ojciec Penelopy miał stanowić jedynie tło i będzie nim, póki nie dowiecie się prawdy :)
Cieszę się, że rozdział się spodobał!
Dzięki za komentarz ;)
Mam jeszcze jedno pytanko.
UsuńDlaczego Penelopa nazywana jest heroiną?
Żeńska forma od herosa
Usuńhttp://sjp.pl/heroina :)
Wiedziałam, ale wolałam się upewnić :P
UsuńAnkieta wypełniona :) Trochę mnie nie było, ale zaległosci nadrobione. Teraz postaram się być na bieżąco i tak: informuj mnie proszę na nowym blogu :)
OdpowiedzUsuńKońcówka od razu przypomniała mi prolog, ale niestety nie mam żadnych ambitnych teorii spiskowych :( Ale pracuję nad tym! Trochę ogólne pytanie co do tej przepowiedni... ja bym po prostu była w szoku. No i pewnie trzęsłabym się ze strachu, ale ona jest chyba trochę twardsza ode mnie. Pewnie będzie chciała coś z tym zrobić. Zobaczymy :)
Ciekawe odpowiedzi... I nie martw się, teorii spiskowych nie trzeba mieć! Przecież muszę Was jakoś zaskoczyć! I dziękuję za wypełnienie ankiety!
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)
Nie wiem czemu, ale strasznie polubiłam Erica. Może dlatego, że pałam sympatią do czarnych charakterów. :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, jak zareaguje Penelopa na tą przepowiednie. Może ciętą ripostą, jak to ujęła jedna z poprzednich komentatorek. *wzrusza ramionami*
Albo może powie: "Pa pa, mój Deadpoolu..." XD
Żarty żartami...
S: To był żart?
Tak. Nie podoba ci się spadaj do szafy...
Rozdział jak najbardziej mi się podobał i czekam na następny :D
Przesyłam wenę i czas! :)
To dobrze, że go lubisz. Nie mam ku temu żadnych obiekcji!
UsuńNo, ciekawe odpowiedzi. W zasadzie już w niedzielę o wszystkim się dowiecie!
Dziękuję bardzo za komentarz i do następnego!
Okej, jestem już a bieżąco z rozdziałami.
OdpowiedzUsuńZakładam, że Penelopa sobie nie pożyje tak długo, jakbyśmy tego chcieli. Chociaż mi akurat to nie robi, bo nadal jej nie lubię. Jej śmierć mnie zdecydowanie nie ruszy. ;) Opisy wyszły ci nawet zgrabnie, w całym tym rozdziale chyba końcówka najbardziej mi się podobała.
Pozdrawiam.
O, dziękuję bardzo. Naprawdę staram się pracować nad opisami. I faktycznie zbyt długo nie pożyje. I jeśli jej śmierć Cię ruszy, to naprawdę uznam to za prawdziwy sukces!
UsuńDziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam
Jezu, znowu mi się wydaje, że jest tak krótko... Czy to prawda? Czy ja za szybko czytam? Na Boga Ojca i Afrodytę.
OdpowiedzUsuńZamieniam się w maniaka Olimpijskiego, czy jak to tam nazwać XD
Początek przygody, podróży na Olimp, no i pożegnanie z tatusiem :D To było takie urocze :D Nietypowe, nic nudnego. Wkręciłam się i po prostu zwykła rozmowa stała się jedną z kluczowych! Nie to co w innych opowiadaniach, zwykłe formalności... No i Eric, który dostał przykaz opiekowania się Penelopą, no proszę XD Ja już WIEM, że coś z tego będzie :D Ale w jakim odstępie czasowym? Przepowiednia sióstr się sprawdzi? :D
To takie fajne i zarazem śmieszne, w jakim stosunku do Bogów podchodzi dziewczyna. Nie jest banalne, a naprawę... świetne! Żadne ochy i achy, jak w typowych opowiadaniach " ałtoreczek ". Kurde, po prostu... Bardzo na miejscu, przemyślane i w ogóle :D
Staram się jak najbardziej kreować bohaterów, relacje między nimi. I pragnę, by każda rozmowa, każda scena "coś" wnosiła. Nie chciałam zostawić ojca Penelopy jako typowego ojca, który był i się zmył.
UsuńOdstęp czasowy to... Ogólnie mniej więcej tydzień będzie trwała przygoda.
Bardzo mnie to cieszy, że jednak nie zrobiłam schematycznie i sztampowo. Mnie samą denerwuje parę elementów słynnych ałtoreczek, ale czasami człowiek nie jest świadomy, że sam wykorzystuje te same elementy. Cieszę się, że ci się spodobało!