Rozdział pisało mi się genialne, ale ostatecznie mam wrażenie, że nie do końca wyszedł, jakchciałam. Może to tylko takie wrażenie... A jak wy sądzicie?
„Idź i nie zatrzymuj się, bogini” –
tajemniczy głos nucił cichutką melodię w głowie Penelopy, nie dając jej zaznać błogiego
odpoczynku. Choć z początku zdawało się, że słowa płyną z ust kogoś, kto
znajduje się obok dziewczyny, wkrótce odkryła, iż było to tylko złudzenie.
Snuła się między snami, nasłuchując kolejnych wskazówek, kolejnego głosu.
Nagle
wszystko jakby zamarło.
Przed
oczyma kobiety pojawiły się białe plamy. Coraz ostrzejsze i wyraźniejsze
groźnie przecinały świat, który znajdował się przed Penelopą. Aż w pewnej
chwili całkowicie znikły, a blady obraz stał się jedynym krajobrazem heroiny.
Przerażona
zamknęła powieki, ponownie starając się odzyskać to, co utraciła – nic się nie
wydarzyło.
Wzięła
głęboki łyk powietrza i ruszyła przed siebie, palcami szukając oparcia, przy
którym mogłaby się zatrzymać. Aczkolwiek napotykała jedynie na ostre kolce,
raniące jej delikatne ciało. Czuła spływającą po nadgarstkach krew. Była pewna,
że tak drobne rany nie powinny dopuścić do ostrego krwotoku, jednakże płynący
szkarłat mówił jej zupełnie co innego.
–
W prawo! – usłyszała donośny wrzask.
Z
bólu złapała się za uszy, ale było już za późno. Jej umysł przeszył ostry
krzyk, który echem powtarzał się i powtarzał w nieskończoność, jakby ten sam
dźwięk był odtwarzany nieustannie. Penelopa upadła na kolana i położyła się na
gołej ziemi. Przyciskała dłonie do głowy, układając swe ciało w pozycji
płodowej – na niewiele zdały jej się te nędzne próby ratunku. Ktokolwiek to
był, nie umiał dać dziewczynie wolności.
–
Przepraszam – mówiła przez łzy.
Penelopa
traciła oddech. Nie potrafiła otwierać ust i nabierać powietrza, jakby te
ciągłe starania o ocalenie pozbawiły dziewczyny innych umiejętności.
Wtedy
nastała cisza.
Wątpliwie
zdjęła z uszu ręce i podniosła się, pojmując, że odzyskała widzenie. W duchu
podziękowała za wybawienie, jednak nie stała zbyt długo w miejscu. Zaraz
skręciła w prawo, jak wcześniej nakazał jej tajemniczy głos, wchodząc w długi,
biały korytarz. Po obu jego stronach wyrastały zagadkowe, kolczaste rośliny. Nie
dotykała ich w obawie przed kolejnymi ranami – nadal dostrzegała cienkie linie
na swoich nadgarstkach, z których co jakiś czas spływały łagodne strużki krwi.
–
Gdzie jestem? – spytała głucho, po czym zakaszlała. Przeraźliwa chrypka powstała
przez podrażnione i wysuszone gardło. Ile by oddała za szklankę wody?
Pamiętała, że jeszcze chwilę temu bezpiecznie spoczywała obok Erica, niedaleko
wodopoju. Więc gdzie teraz była?
Zamrugała
i wytężyła wzrok, co jakiś czas zauważając zarysy nietypowego przedmiotu, który
znajdował się na samym krańcu długiego korytarza. Przyspieszyła kroku.
Całe
ciało dziewczyny krzyczało, aby znaleźć się w wyznaczonym miejscu. Czuła, że
właśnie w ostatnim punkcie wędrówki znajdzie upragnioną odpowiedź.
Już blisko, powtarzała
w myślach.
Powolny
trucht, który zdecydowanie dominował na początku wędrówki, z czasem przemieniał
się w prędki bieg. Nogi jakby same gnały wraz z ciałem przed siebie, mijając o
milimetry wystające kolce, które od pewnej linii zaczęły się zagęszczać. Już
nie wystawały tylko kawałkiem od ściany, a ostro wiły się ku centrum korytarza,
zahaczając ostrymi krańcami o ciało Penelopy.
W
pewnym jednak momencie zatrzymała się. W pierwszej chwili nawet nie pojmowała,
dlaczego to uczyniła. Podeszła krok bliżej i opuszkami palców dotknęła
przestrzeni, która znajdowała się dokładnie przed nią. Była chłodna i śliska w
dotyku. Ukazywała jedynie dalszy ciąg korytarza tylko z jedną różnicą – po
środku leżał niewielki sztylet z wyraźnie zarysowaną drewnianą rączką. Dało się
także zauważyć czerwone plamy rozchlapane wokół niego.
Penelopa
wzdrygnęła się i na moment przymknęła powieki.
Otworzyła
oczy i pisnęła głośno. Odsunęła się do tyłu i złapała rękoma za usta. Aczkolwiek
napotkała na nieznany dotąd opór. Odwróciła się nieznacznie i odkryła, iż za
jej plecami znajduje się goła ściana.
Jęknęła.
Jednakże
zaraz powróciła do postaci, która stała dokładnie naprzeciw niej – jakby
stanowiła odbicie Penelopy. Długie, rudawe włosy opadały luźno na lnianą suknię
kobiety o chłodnym uśmiechu i przenikliwym, pełnym współczucia spojrzeniu. Była
drobną, ale powabną damą.
Rosińska
dotknęła powierzchni niby lustra i pogładziła fragment, na którym spoczywała
głowa niewiasty. Powoli zaczęła schodzić coraz niżej, aż dotarła do czerwonego
fragmentu sukni. Pierwotnie myślała, iż jest to jedynie wzór odciśnięty na materiale,
ale teraz dostrzegła powiększającą się plamę w okolicach serca.
–
Kim jesteś? – spytała, ale odpowiedziało jej tylko milczenie.
Wzdrygnęła
się i ponownie skierowała wzrok w kierunku oczu tajemniczej kobiety.
Przełknęła
ślinę i zapatrzyła się w te piękne tęczówki, stanowiące jakby odbicie jej
własnych. Wtedy silny ból przeszył pierś dziewczyny. Skuliła się i złapała ręką
za część ciała, piszcząc z bólu. Dostęp do powietrza został jej odebrany.
Dusiła się, a uczucie zimna przybierało na sile. Umierała. Naprawdę umierała.
Penelopa
upadła na białe podłoże i wyciągnęła przed siebie dłoń, jakby wierzyła, iż ktoś
po nią sięgnie. Jednak nic się nie wydarzyło. Tylko leciała w dół pustej
przestrzeni, oddalając się od damy z lustra.
–
Nie! – wrzasnęła ostatkiem sił i wnet zrozumiała, że ktoś ją trzyma za rękę.
Otworzyła
oczy i spojrzała prosto na zdezorientowanego Erica. Podniosła się raptownie i
chwyciła się za czoło drugą ręką, ocierając je z potu. Kilka razy pochwyciła
głębokie łyki powietrza i dopiero wtedy powróciła do mężczyzny, trochę wierząc,
że raczy wyjaśnić jej, co się zdarzyło. Jednak Eric popatrzył się pytająco na
kobietę, nie ukrywając zmartwienia. Nagle zaśmiał się i wyrwał się z uścisku
Penelopy.
–
Przepraszam – powiedziała tylko studentka, jakby wina leżała po jej stronie. –
Co się stało?
–
Są dwie możliwości – oświadczył spokojnie. – Albo przepowiednia tak cię
przeraziła, że miałaś w nocy koszmar, albo bogowie nadal się z tobą bawią –
rzekł oschlej.
–
Wątpię, bym była zdolna wyśnić sobie coś takiego – odparła stanowczo, pojmując,
że Eric po prostu zaczął się z nią bawić. Była o kilka tysięcy lat młodsza od
niego, ale nie należała do najgłupszych.
–
Oj, przestań się dąsać i wstawaj! – rozkazał i zaraz ruszył przed siebie.
Do
Penelopy jeszcze nie docierało, co dzieje się wokół niej, więc z opóźnieniem
zrozumiała, że Eric zaczął się niebezpiecznie oddalać. Chwyciła prędko torbę,
podniosła się i podbiegła do przewodnika. Dopiero w tamtym momencie ujrzała, iż
aparycja mężczyzny znacząco się zmieniła. Oczywiście wyglądał na bardziej
wypoczętego, ale również uczesanie było inne niż dzień wcześniej. Także ubranie
uległo zmianie. Luźny i współczesny strój został zastąpiony staromodnym i,
równocześnie, bardziej przystosowanym do warunków świata bogów kompletem. Buty
miał zrobiony z ciężkiej, twardej skóry. Od pasa w dół luźno zwisały spodnie z
tego samego materiału, jednak częściowo były przywiązane brązowym rzemykiem.
Cienka, biała koszula luźno zwisała na jego ciele i gdyby nie szeroki, ozdobny
pas, wyglądałaby na nim jak worek. W ręku trzymał długi płaszcz z kapturem i
pochwę wraz mieczem.
–
Kiedy zdążyłeś się przebrać, książę – spytała zaciekawiona Penelopa.
–
Magia – odpowiedział podejrzanie krótko.
Kobieta
podeszła wystarczająco blisko, by zagrodzić mu drogę. Nie miała wielkiego pola
do popisu przez panujące w lesie ciasnoty, ale dzięki małemu przesmykowi między
krzewami, udało się przeskoczyć obok mężczyzny i stanąć naprzeciw niego.
–
Dlaczego jesteś dzisiaj tak małomówny? – zadała pytanie.
Prychnął
i odsunął na bok dziewczynę, zachowując się zupełnie inaczej niż poprzedniego
dnia.
–
Okres masz czy jak?! – krzyknęła za nim.
Ostrożnie
stanęła na kępce mchu i podskoczyła, próbując ponownie dogonić księcia –
nieudolnie. Mężczyzna miał wyraźną wprawę w pieszych wędrówkach. Nie tylko
szybko szedł, ale sprawnie omijał wszelkie pułapki, jakie zastawiła na nich
matka natura. Niczym leśne zwierze, krążył między kolejnymi drzewami, znacząco
oddalając się od Penelopy, która nie była dostosowana do takich podróży.
–
Zwolnij, proszę! – zawołała za Ericiem.
Zatrzymał
się i odwrócił się łaskawie w stronę obiektu misji, wzruszając ramionami, jakby
nie rozumiał jej zachowania.
–
Wczoraj za dużo tobie nagadałem, więc milczę dziś jak grób – wypowiedział
pierwsze zdanie od kilku minut. – Jesteś irytująca i jeszcze masz jakieś sny.
Nigdy nie nauczono cię zaklęć ochronnych przez nimi?
Pokręciła
natomiast głową, przez co Eric zacisnął ze złości pięść.
–
Chyba będę musiał trochę nad tobą popracować, bo nigdy nie dojdziemy żywi na miejsce,
jeśli będziesz tak się chwaliła swoimi umiejętnościami – szepnął ironicznie,
jakby nie był do końca pewien, czy mówi do Penelopy czy do siebie.
–
A ile nam zajmie ta wędrówka?
–
Sądzę, że z tydzień.
–
Tydzień?! – spytała zaskoczona heroina. – Czy przypadkiem do tego czasu świat
nie zginie?
–
Ares wciąż zbiera popleczników, Hades póki co nie jest jego sprzymierzeńcem, a
i ma wroga, który jest groźniejszy od bogów. Nie pytaj! – dodał natychmiast,
widząc, jak Penelopa otwiera usta – Należy też podkreślić fakt, że czas w
świecie bogów troszeczkę inaczej płynie, więc tydzień nie jest taki zły, jeśli
dotrzemy tam żywi.
–
Ale nadal nie rozumiem, czemu tak pędzisz? – wydusiła z siebie w końcu.
Mężczyzna
przystanął przy jednym z drzew i oparł się o nie, czekając, aż Penelopa
znajdzie się tuż obok niego. Stuknął opuszkiem palca o klingę miecza i zaraz
wyjął go, mierząc prosto w gardło kobiety. Ta odsunęła się prędko i sięgnęła do
torby, w której spoczywał Rapier Ognia. Poprawiła włosy i przyjęła pozycję obronną,
nie będąc pewna, co tak naprawdę knuje jej nowy przyjaciel.
–
Bo muszę wyrobić w tobie zwyczaj chodzenia bez gadania – oświadczył zajadle. –
Ale najwidoczniej porywam się z motyką na słońce. Do ciebie dotrze tylko jeden
język.
–
Nie…
–
Oj, tak.
Kiwnął
głową.
Natarł
na dziewczynę, wymierzając ciężkie, solidne ostrze w obojczyk przeciwnika.
Penelopa schyliła się gwałtownie, uderzając głową o konar drzewa. Syknęła, lecz
po chwili podniosła się i rozpoczęła szarżę na Erica. Jeśli go pokonam, to da mi spokój, pomyślała, uznając swój plan za
najbardziej prawdopodobny do spełnienia. I jakże była z siebie dumna, gdy
książę nie zdążył unieść miecza na wystarczającą wysokość, by odparować cios.
Uśmiechnęła
się i napięła ostro mięśnie, nadając atakowi siły. Nie chciała zabić mężczyzny,
ale dać mu odpowiedni przykład. Nagle poczuła silne ból w podbrzuszu. Zgięła
się, lecz nie z własnej woli. Jej prawa ręka była przetrzymywana wysoko nad
głową w silnym uścisku, a ciało stało wygięte w kierunku ziemi. Poruszyła się
nieznacznie, chcąc uwolnić się. Jednakże ten ruch spowodował jedynie reakcję u
przeciwnika.
Eric
przekręcił nadgarstek kobiety i całe jej ciało obróciło się o sto osiemdziesiąt
stopni, po czym upadło na ziemię twarzą zwróconą ku drzewom.
–
Podobało się? – zapytał uszczypliwie wojownik.
–
Nie było tak źle – odpowiedziała Penelopa. – Ale wolałam twoją milszą wersję.
–
Wczoraj nie mogłem pozwolić byś uciekła mi podczas snu.
–
A dzisiaj?
–
Dzisiaj sprawię, że nie zaśniesz – odparł, ku przerażeniu heroiny.
–
Jesteś zmienny jak kobieta – zażartowała, choć zaraz pożałowała decyzji. Ostry
ból przeszył uderzone miejsce i na moment straciła oddech.
Eric
szarpnął kobietą gwałtownie, porywając ją do góry. Było to bolesne doznanie dla
skrzywdzonej Penelopy, ale natychmiast zaczerpnęła świeżego powietrza. Nie
miała pewności, czy to dzięki decyzji przewodnika czy zbiegowi okoliczności.
–
Musisz ćwiczyć Penelopo – rzekł wyjątkowo łagodnie. – Uczysz się od
najmłodszych lat sztuki walki, ale jeszcze nigdy nie miałaś okazji nabrać
prawdziwego doświadczenia.
–
A ty jesteś geniuszem w tej dziedzinie?
–
Nie, ale ponad dwa tysiące lat walk zrobiło swoje. – Odwrócił się na moment i
rozejrzał. – Dobra, lepiej już idźmy. Jeśli jeszcze raz będziesz gadała jak
najęta, ponownie zatańczymy.
–
Dlatego wolę Deadpoola – szepnęła, jednak jej zamiarem było wypowiedzieć owe
zdanie w myślach. Zanim zorientowała się, co się tak naprawdę wydarzyło, Eric
zdążył ją brutalnie puścić. Upadła z powrotem na ziemię i syknęła, przeklinając
równocześnie mężczyznę w myślach.
Książę
ruszył przed siebie, chwilę jednak czekając przy jagodach na Penelopę. Chwycił
parę dojrzałych owoców i zjadł ze smakiem.
Kobieta
przekrzywiła się. Zastanawiała się czy przypadkiem nie jest to jakaś trująca
roślina. Eric wyjątkowo nieostrożnie zachował się, ale nie chciała mu tego
wypominać.
Wstała
i podeszła do niego.
Po
chwili ruszyli w równym tempie przed siebie.
–
A dlaczego Deadpool? – spytał niespodziewanie Eric.
–
Przypadkiem nie chciałeś, żebym się nie odzywała?
–
Sama powiedziałaś, że zmienny jestem. – Wzruszył ramionami. – Po prostu mnie to
zaintrygowało, a przecież wczoraj na twoje pytania grzecznie odpowiedziałem.
Penelopa
uśmiechnęła się złośliwie, odczuwając nutkę satysfakcji. W pojedynkach siłowych
nie miała z nim najmniejszych szans, ale innych polach miała możliwość
popisania się.
– Smutny klaun – odpowiedziała krótko. –
Deadpool jest człowiekiem, który przeżył tak wiele, ale wciąż stara się sypać
żartami i udawać, że wszystko jest w porządku.
–
Też jesteś taka?
–
Nie do końca. – Przegryzła wargę. – Nie mogę narzekać na dzieciństwo ani na to,
co mnie spotkało. Mam wspaniałego ojca, dobrą przyjaciółkę i trenera. Choć
bycie córką Ateny dawało i daje mi w kość, nie poddaję się. I to właśnie trochę
mi Deadpool pomógł z akceptacją samej siebie.
–
Zamieniam się w słuch, bo naprawdę mnie zaintrygowałaś – wtrącił Eric, nie
ukrywając zainteresowania historią Penelopy.
–
Oczekuję czegoś w zamian. – Kobieta mrugnęła i posłała mężczyźnie chytre
spojrzenie. – Myślałeś, że jestem głupią blondynką.
–
Oj, nie. Nienawidzę blondynek, czarnowłosych, a szczególnie tych z długimi.
Chyba najlepsze są brunetki albo rude z krótkimi włosami… – Zamilkł, pojmując
powoli, co powiedział.
Penelopa
podniosła na wysokość brwi mały kosmyk włosów i przyjrzała się mu dogłębnie.
Zmarszczyła czoło, kilkukrotnie kiwając głową.
–
Wystarczyło powiedzieć „kocham cię” – oparła żartobliwie.
–
Zamknij się i opowiadaj, a ja obiecuję odpowiedzieć na JEDNO – podkreślił,
wystawiając przed siebie palec – pytanie.
–
Kiedy miałam piętnaście lat, obiecała mnie odwiedzić matka. Oczywiście,
przyszła. – Gestykulując, wystawiła przed siebie ręce. – Zamknęła się z ojcem i
gadali niemal kilka godzin. Jak wyszła, tylko spojrzała na mnie i nawet się nie
odezwała. Byłam wtedy nastolatką, więc co mogłam zrobić?
–
Zatrzasnąć się w pokoju i oświadczyć, że nigdy z niego nie wyjdziesz? –
zaproponował Eric, ku niezadowoleniu kobiety.
–
Mniej więcej, bo ja uciekłam z tego pokoju – powiedziała ciszej. – Ojciec mnie
znalazł szybciej niż przewidywałam i dał mi w prezencie zeszyty z Deadpoolem.
Przeczytałam wszystkie w jedną noc i doszłam do wniosku, że „ten facet to miał
i ma przerąbane”. Wtedy dotarło do mnie, że czym ja się przejmuję? I od tamtego
momentu staram się zawsze znajdować oparcie w tej postaci.
–
Trochę chore – podsumował Eric. – Ale i godne podziwu. Znałem wiele dzieci
bogów i naprawdę wielu z nich oczekiwało od rodziców czegoś, czego nie byli im
w stanie dać – miłości.
Gwałtownie
Eric zatrzymał się i wyjął mapę, na której wciąż widniała świeża linia z krwi.
Obrócił ciałem, milcząc przez kilka minut. Dotykał opuszkami palców drzew, by
potem jakby nasłuchiwać, czy wewnątrz nich nie wytwarzają się żadne dźwięki.
Skręcił
w prawie i podszedł do kolejnego konara. Wyjął z buta niewielki sztylet i
naznaczył roślinę znakiem „x”.
W
tym samym czasie Penelopa tylko stała i posłusznie czekała na dalsze polecenia.
Miała do wykorzystania tylko jedno pytanie, a niewątpliwie Eric potraktowałby
jej odezwanie się jako wyczerpanie puli pytań.
Jeszcze
raz przestudiował mapę, aż w końcu zwinął ją w rulon i włożył do kieszeni
spodni. Ręką dał znać dziewczynie, że mogą iść dalej, więc tak uczynili.
–
Zaraz coś się wydarzy – wyjaśnił. – Czuję to w kościach.
–
Nic dziwnego, że tak się czujesz, skoro masz tyle lat – napomknęła Penelopa,
nie umiejąc odpuścić żartu.
Eric
wykrzywił twarz w obrzydliwym grymasie, lecz po prostu odpuścił i powiedział:
–
Twoja kolej. Obiecałem, a honor jeszcze mam, więc pytaj!
Uniosła
ręce i wyciągnęła się, porządnie konstruując w myślach odpowiednie pytanie.
Wcześniej już przygotowała kilka możliwości, ale teraz nie była do końca pewna,
które z pytań jest najistotniejsze dla niej.
Jej
wzrok skierował się na Erica, który podejrzanie cierpliwie czekał na reakcję ze
strony kobiety. Przetarła dłońmi twarz i zdecydowała.
–
Jakie było… – Zamilkła.
Penelopa
gwałtownie złapała się za szyję, czując, że traci dostęp do powietrza. Dusiła
się. Uderzyła pięścią w pierś, ale bezskutecznie. Jakby silne zaklęcie właśnie
zamknęło ją i Erica w kopule pozbawionej tlenu. I choć nie miała sił, by
spojrzeć na towarzysza, słyszała, jakie dźwięki wydaje mężczyzna.
Przerażona,
chcąc ostatkami sił ratować własne życie, podniosła się, pragnąc przebiec
odpowiedni kawałek drogi i wyjść poza zasięg czaru. Postawiła jeden krok, potem
drugi, aż jej kolana zetknęły się z podłożem. Uderzyła czołem o glebę, brudząc
je na czarno brązowy kolor.
Cholera, syczała
w myślach, gorączko szukając rozwiązania w tej sytuacji. Jednak czasu było
coraz mniej, a ostatnie odrobinki życia zaczęły ulatywać z jej ciała.
Niespodziewanie
osunęła się całkowicie, uderzając skronią o leżącą skałę. Strużka krwi spłynęła
po policzku kobiety w czasie, gdy powieki opadły samoistnie. Zasypiała, tracąc
kontakt z rzeczywistością. Czy to koniec?
– pytała, ale za późno było na odpowiedź. Szpony śmierci zacisnęły się na
kobiecie, sprawiając, iż okruszki świadomości odleciały, pozostawiając w umyśle
Penelopy jedynie mrok.
PYTANIE:
O co Penelopa chciała zapytać Erica?
Co do pytania, to nie mam pojęcia, o co ona chciałaby zapytać :P Może "Jakie było twoje dzieciństwo?"... Ale pewnie nie...
OdpowiedzUsuńZ tym okresem to było dobre :D
No to już rozumiem, dlaczego Penelopa tak wielbi Deadpoola...
"– Dzisiaj sprawię, że nie zaśniesz – odparł, ku przerażeniu heroiny." - Jak dla mnie trochę dwuznacznie wyszło, ale to tylko moje zdanie xD
Według mnie rozdział jest wręcz cudowny :D Eh, może kiedyś dorównam twojemu poziomowi :')
Życzę weny, czasu i czekam na następny rozdział! :D
Tak, to miało wyjść dwuznacznie!
UsuńDziękuję bardzo kochanie! Naprawdę wiele to dla mnie znaczy, choć wiem, ze wiele, wiele jeszcze mi brakuje. Czasami mogłabym się bardziej postarać...
Dziękuję bardzo, ciekawe odpowiedzi.
Pozdrawiam
Bardzo mnie zaintrygował sen Penelopy. Był taki... przerażający, a Eric jakby się tym za bardzo nie przejął, mam wrażenie. Trochę to chore, a z drugiej strony wywołało w nim jakieś emocje. Naprawdę sądzę, że coś się między nimi wydarzy i jeśli to prawda, to bardzo dobrze wszystko jest poukładane. Nie jest szybko, jest z głową, tak jak być powinno, o :) Będę bardzo uradowana, jeśli tą serię kiedyś wydasz w książkach, bo będę jedną z pierwszych, która je kupiłaby, możesz być pewna :D Wtedy za parę lat mogłabym wrócić do tej wspaniałej historii <3
OdpowiedzUsuńNo i ta końcówka... O co chciała zapytać Ercia? Dlaczego tak nagle coś w nią uderzyło, że zemdlała? Jak najszybciej chcę dostać rozdział 11! XD
Pozdrawiam, a w wolnej chwili - jeśli chcesz się jeszcze pomęczyć z moją historią xD - to zapraszam :3
Ja oczywiście niczego nie zdradzam, bo spoilery to grzech!
UsuńNo, ja mam nadzieję, że może kiedyś coś wydam, ale na razie się uczę. I cieszę się, że byś kupiło. Już parę osób mi to zadeklarowało, więc może czas wydawać? ;)
A! W rozdziale 11 nie dostaniesz żadnej odpowiedzi. Tak naprawdę może coś w rozdziale 25 zdradzę. Jakoś tak.
I tak, tak. Do twojej historyjki zamierzam wrócić, ale mam kolejkę "blogów do nadrabiania" i powoli brnę do przodu. Wszystkiego na raz nie przeczytam! :(
"– Dzisiaj sprawię, że nie zaśniesz – odparł, ku przerażeniu heroiny." Ogromny plus za tą dwuznaczność XD.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, a zmienność Erica genialna. Podczas czytania zastanawiałam się kto głośniej pisnął. Penelopa, czy ja na widok pająka, który jakieś pięć minut temu szedł w moją stronę. Brrr... nie polecam :(
Odpowiedź: Pierwsze wrażenie o Bogach. Tak jakoś pomyślałam.
Ślę wenę i pozdrawiam!
Dwuznaczności będą się pojawiały, bo to przecież Eric!! :)
UsuńTeż nie lubię pająków.
Dziękuję ślicznie za komentarz!
Pozdrawiam
To chyba najlepszy rozdział <3 Wyszedł ci genialnie.
OdpowiedzUsuńSen Penelopy był ciekawy. O ile zazwyczaj mało czego się boję, tak gdyby to mi się przyśniło coś takiego, pewnie byłabym nieźle przestraszona.
Ta historia z Deadpoolem także ciekawa. Zastanawia mnie, o czym Atena gadała przez tyle czasu z ojcem Penelopy.
Co do pytania, to nie mam pojęcia.
Czekam na kolejny rozdział ;*
Weny
Naprawdę? Ja chyba nie dałabym mu takiego statusu... Ale co kto lubi :) Cieszę się, że ty tak uważasz!
UsuńNo, to się zastanawiaj. Jak odkryjesz, to mozesz mi powiedzieć!
Dzięki za kom i pozdrawiam ;)
Ach te twoje teksty XD One wychodzą dość dwuznacznie, ale to wcale nie oznacza, że rozdział jest przez to mniej fajny. Wręcz przeciwnie! Gdy zetknęłam się z początkowym opisem, pomyślałam: "Pomimo akcji, to nudne jak flaki z olejem", ale później rozmowa z Ericiem poprawiła mi humor i dalej zdania pochłaniałam raz dwa!
OdpowiedzUsuńMam ostatnio problem z czasem. Otóż klasa maturalna, pierwszy tydzień, a ja już nie wiem jak się nazywam. Nie chcę sobie nawet myśleć co może być na studiach. :/ Pomimo narzekań daję radę, bo nie mam innego wyjścia. :P
Co do pytania... Ciężkie pytanie, bardzo ciężkie! Skąd ja mogę to wiedzieć, jeśli w ogóle nie mogę tego wywnioskować z tekstu. :/ Chociaż rozmawiali wcześniej o dzieciństwie i przeszłości Penelopy, więc może ona również chciała poznać jego dzieciństwo? - "Jakie było twoje dzieciństwo?". Pasuje, ale wcale nie musi. :P
Życzę dużo weny i korzystaj z ostatnich dni wakacji! Pogoda dopisuje :P
Pozdrawiam ^^
♐ Oliwia Natsuki ♐
Dziękuję za szczerość. No, czasami tak bywa, że mimo akcji coś jest nudne.
UsuńDziękuję bardzo za komentarz i odpowiedź! POwodzenia w klasie maturalnej! Pamiętam jak to było, więc się ucz, staraj itd.
I w zasadzie ja juz nie mam wakacji. Długo, by tłumaczyć, ale teoretycznie mam jeszcze wolne a w praktyce no...
Pozdrawiam